Dwie ( prawie trzy ) godziny słów ogólnie uznawanych za wulgarne i nie stosowne w pewnych kręgach zaowocowały ugąsiennicowaniem dziada.
Błotniki to już był pikuś ( Pan Piqś ), wreszcie się zabiorę za malowanie, ale to pewnikiem jutro, znaczy dzisiaj.
Trochę też przy Leosiu pogmerałem. Wieża dostała reflektor, pomajstrowałem przy pokrywach.
Wreszcie skleiłem wannę z górną częścią "pokładu".
Tyle szpachli to Zaporożec szwagra nawet nie widział, musiałem od przodu dokleić z kawałków płytki plastikowej brakujące części błotników i stąd później to całe szpachlowanie. Pokleiłem tez kółka - wszystkie. Być może w dniu jutrzejszym ( tfu dzisiejszym już ) pomaluje bandaże kół,
W tej chwili schną razem z gąsienicami po obfitym wymyciu w płynie do naczyń.
Nie no skończę te dwa tanki, potem szybka jazda z T-55 i wracam do .... modelarstwa.
........................................................... Ja chcę wiosny.........................................................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz