poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ToTo-3, czyli jak długo można ?

No własnie jak długo można budować zwykłego deproniaka ?
Zaręczam, że można długo, czego dobitnym przykładem jest fakt ze wczoraj oblatałem model, którego budowa ruszyła w roku 2010. Model rodził się w bólu, parokrotnie zmieniałem założenia już na etapie projektu i rysunków. W trakcie samej budowy też nastąpiło kilka zmian.
ToTo-3 wczoraj wreszcie poleciał. Zdjęcia z budowy i pełna dokumentacja niebawem w Baterflajowym Świecie po dokładnej weryfikacji właściwości lotnych i kolejnych regulacjach. jest to mój pierwszy model w układzie górnopłata tylnonapędowego, stąd też przede mną cały proces regulacyjny. Dopiero później nastąpi poprawka w planach.
Model przed lotem prezentuje się tak :

Układ górnopłata, gdzie tytułem eksperymentu postanowiłem zaopatrzyć
go w klapy prócz lotek. Dodatkowo przewidziałem możliwość powiększenia rozpiętości poprzez dokładane końcówki płata.

Obszerny kadłub, co daje możliwość wsadzenia jakowegoś lekkiego wyposażenia pod FPV. Konstrukcja raczej budżetowa, czyli depron plus trochę balsy, sklejki owocówki. Mały regulator około 30 A , do tego silnik typu dzwonek.
Sterowanie :
- kierunek,
- wysokość,
- lotki,
- ewentualne klapy.
Myślę że możliwym byłoby dodanie do kadłuba pływaków i start z wody.
Być może sprawdzę takowa okoliczność.
Kadłub malowany farbami do styropianu w sprayu, skrzydła i usterzenie oklejone taśmami pakowymi i prasowane.



Dzięki Zbyszkowi (Zbig Cover) udostępniam jeszcze trzy fotki z oblotu modelu. Zbyszku wielkie dzięki. :)




piątek, 19 kwietnia 2013

100P kretynom


Miał być blog modelarski to trochę o modelarstwie dzisiaj napiszę.
Jak na razie blog ten martwym mi się zdaje, nikt się nie odnosi, nie polemizuje.
Jeszcze trochę tu ponudzę.
Wieloletnia bytność ma na forach modelarskich, ich moderowanie, a takoż i inne obserwacje tam poczynione skłoniły mnie do wyrażenia opinii w tej materii.
Nadmienię iż tekst w treści podobny lata temu zamieściłem na "peefemie" i pomimo upływu czasu uważam iż nadal jest aktualny, o ile nie aktualniejszy.
Pomijam w tym momencie wyraźnie zauważalny spadek atrakcyjności  for modelarskich, zauważam wyraźny zastój, niejako obumieranie.

Otóż drodzy bracia i siostry pomny słów swych, które do was toczę zauważyć pragnę iż w materii twórczego strugania w depronie, drzewie, takoż i prezentowania onych cudów ledwo co wystruganych nijak zmian jakowyś na lepsze zauważyć nie jest mi dane.
Sposób ich prezentowania też czasami przedstawia wiele do życzenia. A nuż to zdjęcia zrobione telefonem komórkowym poprzez dno butelki od mleka, a nuż to opis nie po polsku a jedynie „w polskiemu językowości”, że o dzieciach 3D ( dyslektyk, dysgrafik i inny dysk) już nie wspomnę w swym kazaniu.

Bylejakość się panoszy. I tyczy to głównie młodszych adeptów sztuk naszych tajemnych. Starając się przyczyn owego zjawiska doszukać, znajduję pośpiech, chęć chwilowego zaistnienia, „mania” tych swoich pięciu minut.
Cała masa modelarzy ma pozakładane profile na naszych klasach, szajsbukach i temu podobnych portalach.. Jak to jest że tam wszyscy tacy piękni i cudowni, chwalą się swoimi laptopami, motorami, samochodami, „laskami”, zdjęcia wypacykowane – no dosłownie sam miód spływa z ekranu, a na forach niestety, przepraszam za słowo - menelstwo.
A tak trudno na forum zadać logiczne pytanie, mówić po polsku, aparaturę nazywać aparaturą a nie jakąś APKĄ. Tak trudno przed naciśnięciem "wyślij" sprawdzić czy w tekście nie ma błędów. Tak trudno spojrzeć wpierw krytycznym okiem na swoje dzieło przed jego prezentacją.
Jak już onegdaj wspomniałem rasa męska ma to do siebie, że lubi się chwalić, pokazywać w najlepszym świetle, szpanować bogactwem, wiedzą, kobietą.
Dlaczego jak idziesz człowieku na imprezę, to zwracasz uwagę na to jak Twoja kobieta ( żona, kochanka, przyjaciółka, konkubina ) wygląda, jak się prezentuję na tle innych. Dziewięćdziesiąt procent facetów to wzrokowcy ( pomijam waginosceptyków, facetów inaczej, aktywistów kółek różańcowych etc ) i dla nich kobieta jest ich odbiciem, obrazem, tym czymś ( raczej tym kimś ), kim mogą błysnąć przed innymi. Dlaczego Wasze kobiety na naszej-klasie, szajsbuku są takie dopieszczone, wypacykowane, a Wasze modele na forach prezentowane  to czasami chłam totalny.
Wiem , wiem zaraz znajdzie się iluś obrażonych, że kobietę porównuję do modelu, kilku innych stwierdzi, że nie opłaca się robić „fajnych” modeli bo i tak się w końcu rozwalą. Jeszcze inni wspomną że ich nie stać na fajne modele, że to drogie jest etc. Paru pewnie zaraz wstawi skany wyników lekarskich że oni 3D są.
"Za moich czasów" ( he he he ) nie było 3D, a rzeczy nazywało się po imieniu, jak ktoś pisał kolejny raz który przez u otwarte to był OSŁEM, DEBILEM I NIEUKIEM, zostawał na drugi rok, albo lądował w szkole dla upośledzonych, jak ktoś nie potrafił powiedzieć PRZEPRASZAM, DZIĘKUJĘ, PROSZĘ to był zwykłym chamem i gnojem. Wiedzę czerpało się ze starego testamentu ( MINIATUROWE LOTNICTWO) i nowego testamentu (ABC MINIATUROWEGO LOTNICTWA), ganiało się po całym mieście za kolejnym numerem MODELARZA, materiały się ZDOBYWAŁO a nie kupowało jednym kliknięciem w Chinach. Teraz macie internet, wielu pomocnych Wam ludzi na podorędziu, niezliczoną ilość for i …........... nie szanujecie tego, nie szanujecie innych, którzy poświęcają swój czas w tych zagonionych czasach, nie potraficie przeczytać i zrozumieć co się do Was mówi, wszystko chcecie mieć podane na tacy, bo się Wam należy, bo tak ciężko coś wygooglować, bo tak trudno nacisnąć SZUKAJ. Bo tak trudno sprawdzić przed wysłaniem czy przypadkiem autofocus aparatu nie ustawił Ci ostrości na puszkę browara. Bo tak trudno ustawić balans bieli na odpowiednie światło, bo tak trudno sprawdzić ile fotka „waży” i ewentualnie dostosować ją wielkością do potrzeb forum i ku uciesze interlokutorów.
Bardzo często dostaję od młodych adeptów modelarstwa maile z prośbami o przesłanie planów "pod ploter" etc. pomimo faktu iż wyraźnie na swej stronie napisałem dużymi literami że nie odpowiadam na takowe zapytania. Nie wysyłam planów, nie udzielam rad.
Czego to dowodzi ?. Ano tego że młodzież kretynieje już totalnie, nie rozumie prostych zdań w ojczystym języku, nie rozumie co się do niej mówi, cały czas przyjmując pozę "bo mi się należy". Masakra.


GNOJOM, CHAMOM, DEBILOM I NIEUKOM mówię NIE

środa, 17 kwietnia 2013

You're in the asshole of the world, Captain. - Witajcie w samej dupie świata.

"CZAS APOKALIPSY" - Francis Ford Coppola. W życiu każdego jak mniemam pojawiają się elementy, zdarzenia, sytuacje, osoby, które w jakiś sposób wywierają wpływ na resztę dni, sposoby postrzegania, odbierania otaczającej rzeczywistości etc. W moim przypadku w gronie tych elementów pojawił się właśnie ten film.
Pierwsze jeszcze nieświadome spotkanie z tym dziełem miało miejsce w czasie stanu wojennego, wielokrotnie powtarzano w gazetach jedno zdjęcie, którego autorem był Chris Niedenthal.


Warszawskie kino "MOSKWA" na Mokotowie, przed kinem stojący żołnierze, transporter opancerzony SKOT i wielki szyld na ścianie kina CZAS APOKALIPSY. Wiedziałem wtedy mniej więcej o czym film traktuje, nie wiedziałem jednak jak traktuje. Pierwsze zetknięcie z filmem miało miejsce w roku 1982 w małym prowincjonalnym kinie, gdzie bileterka jakoś nie sprawdzała mojego wieku ( wszak film dozwolony był od lat 18-tu ). To co "patrzyło" na mnie z ekranu było wielkim szokiem, pierwsze trzy minuty filmu, The End Doorsów, płonąca wioska, huk łopat helikopterów, nie było pop cornu, coli, nie było Dolby, ale była ta zajebista atmosfera. To był mój "Czas Apokalipsy". Wielokrotnie oglądałem ten film ze zdartych taśm video.

Może coś ze mną jest nie tak, nabyłem go na DVD w wersji reżyserskiej i oglądam średnio raz w miesiącu od początku do końca, zadając sobie za każdym razem pytanie,  co w tym filmie jest takiego ?,  znam na pamięć każdą scenę, wszystkie dialogi. Dzięki temu filmowi dotarło do mnie znaczenie pojęcia "kultowy". Dla niektórych jest to "Rejs" Piwowskiego, dla mnie właśnie "Czas Apokalipsy"

O filmie :
Apocalipse Now to luźna adaptacja powieści Josepha Conrada "Jądro ciemności", akcja została przeniesiona w czasy wojny wietnamskiej i koncentruje się głównie na misji kapitana Willarda ( w tej roli Martin Sheen ) oficera wywiadu amerykańskiego do Kambodży, celem wyeliminowania dezertera i samozwańczego boga, pułkownika Kurtza ( Marlon Brando ), zbuntowanego przeciw swym przełożonym, przeciw zasadom, przeciw światu. Potężny i wszechmogący Kurtz stanowi apoteozę Buddy, królując i dowodząc grupą tubylców w kambodżańskiej dżungli. Jego świat to świat śmierci, świat gnijących ludzkich szczątków, poobcinanych głów, świat poezji Poego, świat zanurzony w totalnym mroku, szaleństwie, narkotykach, ogniu, tańcu.

Od reżysera :
... Kiedy rozpoczynałem zdjęcia do "Czasu Apokalipsy" moim zamiarem było stworzenie filmu epickiego, w którym spektakularna akcja przeplatałaby się z bogactwem filozoficznych rozważań na temat wojennych mitów. Jednak już wiosną 1979 roku całą ekipę ogarnęło przerażenie: film wydawał się zbyt długi, zbyt niezrozumiały i wbrew regułom gatunku nie kończył się wcale klasyczną bitwą. Groziła nam katastrofa finansowa. Zastawiłem wszystko co miałem, żeby pokryć koszty w wysokości 16 milionów dolarów. Dziennikarze nieustannie dopytywali się kiedy nastąpi apokalipsa, postanowiliśmy więc pójść w kierunku, który - jak nam się wydawało - mógł zadowolić ówczesnego przeciętnego widza : skoncentrowaliśmy się na podróży w górę rzeki, starając się utrzymać film w konwencji kina wojennego. Po z górą dwudziestu latach od zakończenia zdjęć, obejrzałem "Czas Apokalipsy" w telewizji.
Byłem zaskoczony, że film - uznany w dniu premiery za tak odważny i szokujący - wydał mi się teraz co najmniej stonowany, biorąc pod uwagę to, na co przygotowana jest dzisiejsza publiczność. Ów fakt połączony z telefonami, jakie całymi latami odbierałem od ludzi, którzy widzieli oryginalną, czterogodzinną wersję filmu sprawił, że postanowiłem na nowo zmontować "Czas Apokalipsy".
Począwszy do marca 2000 roku, przez sześć miesięcy kleiliśmy nową wersję filmu. zamiast po prostu wmontować sceny wycięte podczas oryginalnego montażu, stworzyliśmy go od początku z oryginalnych, nie zmontowanych materiałów. Tym razem nie pracowaliśmy pod presją, mogliśmy więc poświęcić więcej uwagi poszczególnym wątkom, zwłaszcza kwestiom związanym z wojenną moralnością. Wydaje mi się, że każdy film wojenny siłą rzeczy staje się filmem antywojennym. mój film jest raczej wymierzony w kłamstwa związane z wojną, niż w samą wojnę: przeraża mnie to jak nasza kultura potrafi kłamać na temat wydarzeń z pola bitwy; przeraża mnie, że wszelkie wojenne zbrodnie mogą być przedstawione jako moralne i że to wszystko nakręca wojenną spiralę. Jest o tym mowa w oryginalnym scenariuszu Johna Miliusa "Uczą chłopców zrzucać ogień na ludzi, ale nie pozwalają bazgrać słowa "dupa" na swoich samolotach". Joseph Conrad ujmuje to następująco: "Nie znoszę odoru kłamstwa".
Nowa, kompletna i ostateczna wersja "Czasu Apokalipsy" niesie to przesłanie wszystkim młodym ludziom - chłopcom i dziewczętom, - którym każe się moralnie funkcjonować w niemoralnym świecie. Film jest dłuższy o 49 minut nie pokazywanych dotąd scen, jest wierniejszy oryginalnemu zamysłowi, zabawniejszy, bardziej szalony, bardziej sexy, bardziej romantyczny, a także ostrzejszy politycznie. Nowy materiał rozłożony jest równomiernie. Wśród dodanych scen znalazła się m.in. sekwencja na francuskiej plantacji, poszerzona sekwencja z króliczkami Playboya, nowe sceny na łodzi patrolowej u progu wyprawy w górę rzeki oraz nowa scena z Marlonem Brando, która nie mogła być wyemitowana 20 lat temu ponieważ jasno dowodzi w jaki sposób okłamywano amerykańska opinie publiczną. W przypadku nowej wersji "Czasu Apokalipsy" - "Czas Apokalipsy - Powrót" - moim celem było stworzenie bogatszego, pełniejszego i bardziej złożonego obrazu, który, podobnie jak oryginał, pozwoli ludziom doświadczyć czym naprawdę był Wietnam: przybliży im szaleństwo, upojenie, horror, zmysłowość i moralne dylematy tej najbardziej surrealistycznej i koszmarnej wojny...
Francis Ford Coppola - maj 2001



 - Marlon Brando - pułkownik Kurtz
- Martin Sheen - kapitan Willard
- Robert Duvall - porucznik Kilgore
- Frederick Forest - Chef (szef)
- Laurence Fishburne - Clean (czyścioch)
- Dennis Hopper - fotoreporter
- Harrison Ford - pułkownik Lucas
- Albert Hall - Philips (kapitan łodzi)
- Sam Bottoms - Lance B.Johnson (surfer)

- Francis Ford Coppola - reżyser i producent
- Kim Aubry - producent
- Fred Ross - współproducent
- Gray Fredericson - współproducent
- Tom Sternberg - współproducent
- Vittorio Storaro - zdjęcia
- Dean Tavoularis - scenografia
- Walter Murch - montaż



Dlaczego właśnie ten film ?

Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, może dlatego że zawsze pasjonowały mnie militaria, może dlatego że pasjonuje mnie modelarstwo lotnicze. Pewnie dlatego, że film powstał tyle lat temu, a cały czas jest ponadczasowy, treści, dialogi, atmosfera, wspaniała kompilacja obrazu z dźwiękiem i brak współczesnych trików filmowych, brak "dopalaczy" komputerowych, renderingu, etc.
Być może dzisiaj stworzony film ten wyglądałby zupełnie inaczej, byłby w kluczowych scenach bardziej "krwawy", bardziej efekciarski, ale w Czasie Apokalipsy śmigłowiec to śmigłowiec, a nie wirtualny wytwór, wybuch to wybuch.....



"... Widziałem ślimaka pełznącego po krawędzi brzytwy.
To jest mój sen, mój koszmar.
Brnie.
Pełźnie po krawędzi diabelnie ostrej brzytwy.
I nie ginie. ..."



Czas Apokalipsy w moim obiektywie, fotografie te powstały w trakcie zlotu militarnego w Bielsku Białej.