piątek, 27 grudnia 2013

Święta, święta i po .....

Czas dni ostatnich nie sprzyjał aktywności mej na kanwie modelarstwa. Ale prace nad Leosiem trochę do przodu poszły. Wreszcie udało mi się zacząć malowanie modelu. Tradycyjne barwy Bundeswehry, czyli Olive Drab. Na pierwszy ogień po umyciu i odtłuszczeniu całego modelu, do czego namawiam i stosuję od pewnego czasu całość poleciałem wspomnianym Olive Drabem Tamiyi. Jako, ze najpewniej miałem źle wymieszaną farbę, zresztą już bardzo wiekową powierzchnia po wyschnięciu nie była najlepszej jakości.
Cały model przetarłem z pomocą PROXXONA tarczą filcową.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Cały model zabezpieczyłem Sidoluxem, w sumie nie wyobrażam sobie obecnie klejenia i malowania bez tego specyfiku. W ten sposób przygotowałem powierzchnię pod kalkomanię.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Każdy kolejny model to jakieś wyzwanie, nie mam ustawionego schematu działań. Cały czas się uczę washowania, filtrowania. Za każdym razem efekt jest dla mnie do samego końca zagadką i jedna wielką nie wiadomą. Wpierw poszły na całość kalkomanie. Po kalkomaniach rozpoczęła się zabawa z washem.
W pierwszej kolejności zastosowałem wash wodny oparty o barwy Olive Drab + Black + Red Brown.
Efekt jednak nie był dla mnie zadowalający. Powtórzyłem całość washa farbami olejnymi artystycznymi i benzyna lakową, tym razem w szpary wlałem mieszankę czerni z ochrą i sieną paloną. W sumie po wytarciu wacikami i kilkukrotnym przelaniu całej powierzchni czysta benzyna lakową wszelkie szpary zostały przyciemnione. To jednak spowodowało, że cały model został dość mocno przyciemniony. Dlatego też wróciłem do Olive Draba i rozjaśniłem nim miejsca wypukłe z pomocą aerografu.  Wreszcie zaczęło mi się to co zrobiłem podobać.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Zabrałem się za rdzę , odbarwienia i złuszczenia farby. Postanowiłem to wszystko malować . Efekt jaki chcę uzyskać to złuszczona i odpadająca miejscami farba odkrywająca jasny kolor podkładu. W niektórych miejscach odrdzewienia powierzchni, w innych widok gołej świeżo wytartej blachy jeszcze bez rdzy, a w innych rdza bardzo stara z zaciekami. Zacząłem od plamek farby podkładowej jasnozielonej i tu użyłem HUMBROLLA oraz pędzelka 000. 

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya


Po wyschnięciu poleci na to ciemny brąz i jakiś kolor metaliczny. Na samym końcu kilka odcieni rdzawego roztartego benzyną i wreszcie sucha pastela. Cały czas wczytuję się w poradniki dla "cichych głupków" i mam coraz bardziej kwadratowy łeb :).

sobota, 21 grudnia 2013

O krok od zawału.

Mały krok od zawału mnie dzielił dzisiaj, owoż zabrałem się za gąsienice w BeWuPie. A nic tak humoru nie poprawia jak sklejanie tego ...$%&*$#*&@. Ale zaparłem się, gdyż już powoli nie mogę patrzeć na te plastikowe zabawki i coraz bardziej pcha mnie ku balsie i laminatom. Zimo się skończy, nowy sezon latania się zacznie a ja w trawie siedzę. Ale co porobiłem ? BeWuP wreszcie na własnych nogach stoi, znaczy na kołach. Właściwie to już stał wczoraj.

BMP-2 ITALERII

Dwie ( prawie trzy ) godziny słów ogólnie uznawanych za wulgarne i nie stosowne w pewnych kręgach zaowocowały ugąsiennicowaniem dziada.

BMP-2 ITALERII

Błotniki to już był pikuś ( Pan Piqś ), wreszcie się zabiorę za malowanie, ale to pewnikiem jutro, znaczy dzisiaj.

BMP-2 ITALERII

Trochę też przy Leosiu pogmerałem. Wieża dostała reflektor, pomajstrowałem przy pokrywach.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Wreszcie skleiłem wannę z górną częścią "pokładu".

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Tyle szpachli to Zaporożec szwagra nawet nie widział, musiałem od przodu dokleić z kawałków płytki plastikowej brakujące części błotników i stąd później to całe szpachlowanie. Pokleiłem tez kółka - wszystkie. Być może w dniu jutrzejszym ( tfu dzisiejszym już ) pomaluje bandaże kół,
W tej chwili schną razem z gąsienicami po obfitym wymyciu w płynie do naczyń.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya
Nie no skończę te dwa tanki, potem szybka jazda z T-55 i wracam do .... modelarstwa.

........................................................... Ja chcę wiosny.........................................................

czwartek, 19 grudnia 2013

10 000 wejść na bloga - TADA

I znów małe święto. Odnotowałem dzisiejszej nocy przekroczenie magicznej liczby 10 tysięcy wejść w to miejsce. Dziesięć miesięcy, sto postów. Widzę, że to co robię chyba na marne nie idzie.
Czytacze są , pisaczy trochę mało, ale ufny jestem, że i ta część w końcu ożyje.


 Z tej okazji wyprosiłem Mikołaja o mały prezent. Okazało się, ze Mikołaj to zwykły dziad, sam SE musiałem za prezent zapłacić :). T-55 Trumpetera, pierwsze zerknięcie do pudełka i .... fajny jest.
Nieźle zdetalowany, wypraski niczego sobie, będzie w malowaniu czechosłowackim, ciekawy kamuflaż.
jako, że model fajny chyba mi przyjdzie poszukać jakowejś dokumentacji i go trochę przyozdobić.



środa, 18 grudnia 2013

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya ciąg dalszy - wanna i wieża

Jako że sam model pochodzi z serii która była uniwersalna, to znaczy produkowany była jako model statyczny i zarazem przygotowany do zainstalowania napędu, przeto coś z tym nie istniejącym napędem muszę zrobić. na wyprasce wanny widać otwory pod zespół napędowy w jej dnie i otwory po bokach wanny w części tylnej.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Wszystkie te otwory zakleiłem płytkami plastikowymi i wyszpachlowałem. Okazało się też że w zestawie moim brakuje kilku elementów podwozia. Elementy te zostały dorobione z resztek plastiku i prętów z wyprasek. Praktycznie podwozie gotowe do malowania.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Z kawałka taśmy papierowej dorobiłem osłonę brezentową działa. następnie potraktowałem ją kilkukrotnie klejem WAMOD dla usztywnienia i wzmocnienia.
W międzyczasie zająłem się kółkami, zostały posklejany, gumowe bandaże zostały wyszlifowane z nadlewek. Generalnie model ich trochę ma, innym problemem są ślady po wypychaczach z formy. każdorazowo wymagają delikatnego ścięcia , wyszlifowania i czasem szpachlowania.

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Mam nadzieję, ze dzisiaj uda mi się zabrać za wstępne malowanie tego modelu.



wtorek, 17 grudnia 2013

HELMUT Pana Jana

Otrzymałem dzisiaj fotki ToTa-14 zwanego Helmutem. Model w trakcie budowy przez Pana Jana Jankowskiego. Z tego co wiem jest to jego "moja" druga konstrukcja, co bardzo mnie zresztą cieszy. Ciekaw jestem finału i głównie oblotu  modelu. Mnie ten model dał całą masę radości. No niestety przebywa już w krainie wiecznych łowów.
Model Pana Jana prezentuje się następująco.

ToTo-14 Helmut by Jan JankowskiToTo-14 Helmut by Jan Jankowski


ToTo-14 Helmut by Jan JankowskiToTo-14 Helmut by Jan Jankowski

Czekam na finał, malowanie i oblot. Widzę iż Pan Jan wprowadził kilka modyfikacji co powinno moim zdaniem Helmutowi wyjść na dobrze. jedynie moja mała uwaga - slowflayerowe śmigło wskazuje na małe kv silnika. Zastosowałbym silnik o wyższych obrotach i śmigło o mniejszej średnicy i większym skoku. Coś ok 8x6. Opis budowy prototypu i plany udostępniłem pod tym adresem : http://motylasty.pl/toto014a.html
Panie Janie tą drogą pozdrawiam i czekam na efekt finalny.


poniedziałek, 16 grudnia 2013

SketchUp - finisz.

Około dwudziestu godzin pracy. Zaczynałem jako może nie zero kompletne, ale pojęcie moje o SketchUpie było mizerne. Może porwałem się z motyką na słońce, ale opanowałem. Projekt ToTo-Zero ukończony. Rysowanie to było przymiarką i być może zaowocuje modelem na podstawie tych rysunków. Podstawowy SketchUp plus dosłownie jeden plugin służący do zaokrąglania krawędzi, tyle potrzeba by takowy model narysować. Oczywiście popełniłem kilka błędów, teraz wiem, że niektóre rzeczy rysowałem od d...py strony. Przy następnym projekcie będę o to mądrzejszy. Chyba zabiorę się za rozrysowanie laminatowego motoszybowca z tradycyjnym balsowym płatem, coś około 220 cm rozpiętości.
Gotowy ToTo-Zero wygląda następująco.

ToTo-Zero projekt SketchUpToTo-Zero projekt SketchUp


ToTo-Zero projekt SketchUpToTo-Zero projekt SketchUp


niedziela, 15 grudnia 2013

SketchUp - chyba już wiem o co chodzi.

Powiem tak, bardzo krótko zresztą. Rysowanie laminatów - no problem.
Rysowanie tradycyjnych konstrukcji żeberkowych - też no problem.
Teraz tylko jak najwięcej praktyki.


Powalczyłem też trochę przy LEOPARDZIE.



SketchUp - widzę nie światełko w tunelu, ale wielkie światło.

Wreszcie się przełamałem, strach ma wielkie oczy. Zabrałem się za rysowanie kadłuba.
Cała zabawa ze SketchUpem polega na zmianie sposoby myślenia. Parę dni ostrego rysowania mnie o tym przekonało. System ten wspaniale rozwija postrzeganie 3D i myślenie w kategoriach obiektów 3D, ich wzajemnego przenikania się, oddziaływania na siebie i logiki działań. Uczy tez pewnej systematyczności i skupienia. Oczywiście sam SketchUp ma pewne ograniczenia. O ile narzędzie FollowMe, czyli wyciąganie po ścieżce doskonale sprawdza się w przypadku ścieżek prostych i prostych łuków, o tyle ścieżki bardziej zawiłe generują "cuda wianki". Potęga w pluginach. Poszukałem ich trochę i życie stało się prostsze. A to właśnie te cholerne ścieżki, a to krzywe Beziera i cała masa innych.
Doskonałym źródłem jest strona sketchup.com.pl

ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp


ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp

Polecam każdemu spróbowania rysowania w tym programie.



czwartek, 12 grudnia 2013

SketchUp - widzę światełko w tunelu - ale ono migocze.

Odkładam jak tylko mogę rysowanie kadłuba. Moja wiedza w zakresie wygładzania powierzchni wygiętych po łuku ( jakkolwiek to zabrzmiało ) jest na tym etapie powiedzmy mikra. Pewne próby już prowadziłem, efekt niestety mnie nie zadowala. Szukam odpowiednich pluginów, które to robią.
Dlatego też czas ostatni poświęciłem na rysowanie statecznika pionowego. Niby rzecz trywialna, ale wymagała kilku trików, być może własnie to co zwę trikami akurat jest w SketchUpie normalne. Wyoblenie krawędzi natarcia wydawało mi się w pierwszej chwili proste, do tego doszła listwa wzmacniająca krawędź spływu, która na samych końcówkach też powinna odziedziczyć wyoblenie po depronie.
Powiem krótko - MASAKRA. Ale w końcu mi się udało.

ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp


ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp

Mam nadzieję, że przez weekend uda mi się coś tym kadłubem wykombinować.


środa, 11 grudnia 2013

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya ciąg dalszy i gąsienice BWP-2

Nie samym skeczupowaniem człek żyje. Zabrałem się za dalszą walkę z LEOPARDEM.
Trochę elementów na wieży przybyło, jednak wiekowe modele to ........ Cała masa szlifowania, w niektórych miejscach czekać mnie będzie też szpachlowanie. A to z winy "wyrobionych", czy też raczej wyeksploatowanych form. Model jak wcześniej pisałem datowany jest na rok 1969, mój pochodzi z edycji wydanej w roku 1984, w tym momencie formy już miały 15 lat, co odbiło się na wypraskach.

Kamfpanzer LEOPARD Tamiya.



Powalczyłem też z gąsienicami w BeWuPie. Od pewnego czasu stosuje metodę malowania czterostopniowego, gdzie wpierw całe gąsienice maluję czarnym matowym, a raz to HUMBROL, a raz TAMIYA. Po wyschnięciu czarnego bawię się w rdzewienie. Bardzo rzadką farbą w kolorze rdzy, tym razem zastosowałem PAKTRĘ maluję wszystko z pomocą aerografu, czekam aż to przyschnie i raz jeszcze pryskam samą wodą. Jaki w tym mam cel ?. Owoż tą metodą doprowadzam do tego, ze farba zaczyna się zbierać obficie w zagłębieniach, a na większych powierzchniach się rozlewa. czekam aż to dokładnie wyschnie. Etap następny to metalizery. Tu stosują zarówno farby o tym odcieniu, czyli polerowana stal, aluminium i gunmetal jak i ołówek klasy B, oraz kredki w kolorze srebrnym. Farbami przecieram wszelkie wypukłości metodą suchego pędzla, czoła gąsienic. Ołówkami i kredką uwypuklam samą trakcję. Na samym końcu pójdzie na to wash, żeby wszystko wyrównać i ewentualnie suche pastele. Oczywiście cały czas pilnuje by efekt był zbliżony do wyglądu podrdzewiałych i wyeksploatowanych gąsienic. To w głównej mierze zależne jest od ich budowy i sposobu eksploatacji. Inaczej prezentują się gąsienice pojazdu dopiero co wyprodukowanego, lub też wprowadzonego do eksploatacji. Inaczej zaś wyglądają gąsienice pojazdu po przejściach.




Dolna prawa fotografia, jedno ze zdjęć znalezionych w necie. BWP-2 FDF, mam nadzieję uzyskać takowy wygląd mniej więcej.






SketchUp - widzę światełko w tunelu - coraz większe.

Nie powiem, światełko w tunelu z każdą godziną rośnie. Myślenie w kategoriach SketchUpa to istna ekwilibrystyka. gro przyzwyczajeń z innych programów graficznych stanowi tu doskonałą barierę.
Rzeczy zdałoby się jeszcze kilka godzin temu nie możliwe nagle stają się realne.
Oczywiście jest to okupione czasem, coraz mniejszą ilością owłosienia na głowie, a i pod pachami, ze nie pwowiem.  Chyba opanowałem wyokrąglenia, chyba nawet wiem jak do tego podejść. Się mi nawet udało silnik TowerPro zaimplementować w skali jeden do jeden. Mam teraz i silnik i serwo do przyszłych projektów. Zdaję sobie sprawę, że w tym czasie, który poświęciłem na to "malowanie" pewnie już bym miał trzy czwarte modelu gotowego. A tak jestem w malinach. Czeka mnie teraz wirtualne wyginanie depronu , już mi się włos jeży na plecach. Podręczniki SketchUpa napisane są jakoś tak sucho, nie mówię o malowaniu samolotów, ale w ogóle o malowaniu tym programem. Nie pokazując jednak istoty rzeczy w pewnych aspektach.
Oki dorysowałem do płata brakujące elementy wzmocnień, powalczyłem z usterzeniem poziomym.
Powoli pojawia się sylwetka modelu.

ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp


ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp

Przy okazji, wczoraj udało mi się zabrać za malowanie gąsienic w BWP-2, trochę zdjęć porobiłem.
Pewnie coś o tym napiszę.


niedziela, 8 grudnia 2013

SketchUp - widzę światełko w tunelu.

Własna duma mnie rozwali. Po kilku godzinach ostrego siedzenia filozofia tego programu zaczyna do mnie przemawiać. Światełko w tunelu ujrzałem. Wreszcie dokładnie narysowałem to co chciałem, a nie SketchUp narysował to co jemu się wydawało, że mnie się wydaje.
Opanowanie swego czasu SzotoFopa zajęło mi, .... no długo by liczyć. To jest tak jak człek się przyklei do jednego wyrobu ( COREL DRAW ) i wszystko próbuje w nim robić. Nic bardziej błędnego. Do SketchuPa zasiadłem już jakiś czas temu, rysując w nim meble i inne takie. Proste kształty bez trików, wszystko w prostych kątach. Narysowanie zwykłego depronowego skrzydła z profile KFM wydawało mi się czymś niesamowitym. Wszak przekrój przy kadłubie i na końcówkach płata inny. Trzeba się przyzwyczaić do innej filozofii, odrzucić myślenie corelowe, a włączyć sketchupowe.
Nie powiem dumny jestem z siebie jak .... :)
Całe to rysowanie to tak przy okazji prac nad nowym projektem, do którego niejako zmusił mnie jeden z forumowiczów, przerabiając ToTa-1 na motoszybowca właśnie z KFM-emem.
Zacząłem od płata, jutro jak czas pozwoli łapię się za rozrysowanie kadłuba.
Powiem tak, jak ktoś szuka czegoś do 3D, to ten program wydaje mi się idealny.

ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp


ToToZero - SketchUpToToZero - SketchUp

Przy okazji malowania płata, jak widać serwo Hextronika sobie wyrysowałem, chyba czas zacząć tworzyć jakąś bibliotekę elementów RC.




Malowanie EPP - moje artykuły na MODELMOTOR

Kolejny artykuł poświęcony aspektom budowy modeli z EPP. Tym razem opisałem doświadczenia swe związane z wykończeniem  modeli techniką malowania. Jest trochę wiadomości o farbach, technikach używania aerografu, sposobach nanoszenia napisów, odznaczeń etc.

Malowanie modeli z EPP

Artykuł dostępny jest pod adresem : EPP - TECHNIKA MALOWANIA
Zapraszam zainteresowanych do zapoznania się z treścią mając nadzieję, że tekst ten będzie przydatny
szczególnie dla modelarzy zajmujących się modelami ESA..

sobota, 7 grudnia 2013

Kampfpanzer LEOPARD Tamiya.


Kampfpanzer LEOPARD Tamiya
Kampfpanzer LEOPARD Tamiya
Jeden się maluje, znaczy BWP-2, a drugi się buduje.  Trafił mi w ręce swego czasu, nie pamiętam już nawet kiedy Leopard Tamiyi.
Wypraski datowane na rok 1969, czyli staroć ponad starocie.
W końcu po wielu latach doczekał i wylądował "na warsztacie".
Dokumentacji żadnej nie mam, poszukałem trochę po internecie, trochę fotek zassałem, szaleństwa nie ma i nie będzie. Ot tak na szybko prosto z pudełka.. Model prosty jak budowa cepa. Z racji wieku trochę poszlifuję gdzie trza, trochę poszpachluję. Model z serii tych, w których przewidziany był napęd. Te miejsca wymagają zaklejenia i zasłonięcia. Będzie w tradycyjnym niemieckim malowaniu z tego okresu.
Wszystkie części zapakowane w woreczki. Na szczęście, bo chyba z racji wieku leżały już sobie osobno poodrywane od ramek.
Kalkomanie nawet nie tragiczne, trochę pożółkłe na rogach.
Cóż przeszło czterdzieści lat zrobiło swoje. Będzie trochę zabawy na najbliższe wieczory.


Kampfpanzer LEOPARD Tamiya

Się to tak prezentuje na dzisiaj.

czwartek, 5 grudnia 2013

Malowanie tanków lub tankowanie malarza.

A co mi tam, a popisze sobie trochę o tym, na czym się znać za bardzo nie znam. Zaraz się zlecą ortodoksi w tym temacie, by wszystkie błędy, jakie popełniłem mi wyłożyć. A w .... ich mam :). Choć może w końcu skłonię kogoś, by się tu odezwał. Czyli będzie o modelarstwie "cichych głupków", znaczy tych, co się bawią w klejenie czołgów i samolocików z plastiku. A raczej o malowaniu. Nie jestem mistrzem w temacie, powiem więcej moje modelarstwo plastikowe zatrzymało się na etapie sprzed lat blisko dwudziestu, oj wtedy kleiłem może nie jak wściekły, ale kleiłem. Teraz z doskoku, zima idzie, więc coś sobie tam pomajstruję. Techniki wszak i narzędzia mocno się zmieniły przez ten czas, dostępna obecnie chemia bardzo ułatwia całą zabawę. A ja cały czas siedzę w przeszłości. Cóż to tytułem wstępu, teraz trochę o malowaniu. Skłoniło mnie do napisania tego kilka maili, które dostałem. Co dziwne, są osobnicy, którym się moje czołgi spodobały i zadają mi pytanie jak takowe efekty uzyskać. Mógłbym odesłać do for, do całej masy literatury i wydawnictw dla modelarzy plastikowych, których jako RC-maniak im zazdroszczę. Ale napiszę trochę o moich chyba już historycznych w tym temacie doświadczeniach. Posklejać model to jedno, pomalować go tak by choć trochę przypominał prawdziwego "tanka", to już inny temat. Technik malarskich jest cała kupa, modelarzy plastikowych kupa jeszcze większa. Każdy kolejny model to doświadczenie, to nauka, to odkrywanie. I tak jest w moim przypadku. Na przykładzie T-72 M pokażę jak jak to robię, czy robię dobrze ?, czy efekt uzyskany jest prawidłowy ?. Trudno mi obiektywnie na to odpowiedzieć, istotnym, że daje mi to masę zabawy i frajdy. Kleję "na półkę", kleję "z pudełka" i kleję dla siebie.

T-72M w malowaniu armii radzieckiej. Stary model Italerii z całą masą błędów.

Zabawę rozpoczynam od nałożenia szarego podkładu na cały model, po czym maluje całość na kolor podstawowy.
T-72M Italerii

Wcześniej malowałem koła i "gąski" ( o malowaniu gąsek innym razem ). Po wyschnięciu całości model rozjaśniam w miejscach wypukłych takich jak wieża, błotniki, kanistry i przyciemniam w miejscach wklęsłych. Warto zbierać fotografie sprzętu, przyglądać się jak na oryginale wygląda gra świateł. Przyciemnienia i rozjaśnienia robię kolorem bazowym mieszanym z kolorem białym i ciemnoszarym.
W następnym kroku pomalowałem fartuchy gumowe i obsadę działa i w niektórych miejscach jeszcze bardziej przyciemniłem całość. Na tym etapie wygląda to mało naturalnie, przejścia są zbyt ostre. Zostaną one jednak zredukowane w późniejszym czasie z pomocą filtrów.

T-72M Italerii

W widoku z góry widać dokładnie, gdzie model był rozjaśniany, a gdzie przyciemniany. 

T-72M Italerii

Po tych operacjach całość pokrywam warstwą SIDOLUXU. Po wyschnięciu kładę filtr z farby artystycznej i benzyny lakowej. Używam kolorów szarych, ziemistych z dodatkiem zieleni. Zadaniem tego filtra jest "spłycić" właśnie te wcześniejsze przejścia. Filtr nakładam szerokim pędzlem o miękkim włosiu, model nim praktycznie ocieka. Po wyschnięciu pryskam SIDOLUXEM i zabieram się za wszelkie szczeliny i wgłębienia. Tutaj stosuję znów filtr, ale o większej ilości farby w stosunku do benzyny. Zalewam te miejsca i po lekkim przeschnięciu nadmiar wycieram wacikami. Zwracam uwagę na uwydatnienie wlotów i kratek do silnika.

T-72M Italerii

Osłona jarzma wieży malowana, rozjaśniania i przyciemniana metodą suchego pędzla. Pomalowałem też granaty dymne i reflektory. SIDOLUX na całość i kładę kolejny filtr, który ma wszystko ze sobą "zlać".

T-72M Italerii

Teraz zabieram się za zadrapania, uszkodzenia farby, ślady wycieków i rdzę. Wszystkie te efekty uzyskuję pędzelkiem OO. W przypadku zadrapań próbuję uzyskać efekt naruszenia wierzchniej farby tak by odsłoniła podkład. W przypadku tego modelu użyłem barwy jasno zielonej. Chcąc uzyskać efekt rdzy, dodatkowo maluje bardzo cienką obwódkę kolorem rdzawym i ewentualnie w samym środku kładę jakiś metalizer, by pokazać gołą blachę. Czasami jest to sam metalizer lub kolor szary wymieszany z aluminiowym kładzione metodą suchego pędzla. Załamania i otarcia na ostrych krawędziach, skrzynkach amunicyjnych, krawędziach kanistrów uzyskuje miękkim  ołówkiem i srebrna kredką. Na to znów kładę SIDOLUX.

T-72M Italerii

Teraz nakładam kalkomanię i zaczynam model brudzić. Brudzenie uzyskuje w niektórych miejscach aerografem a podwozie, gąsienice, koła brudzę suchymi pastelami. Wszystko to jest zależne od charakteru modelu, jaki chcę w danym momencie uzyskać. To miała być sylwetka siedemdziesiątki dwójki wyeksploatowanej, po przejściach, po powrocie z poligonu. Brudzenie pastelami utrwalam białym spirytusem. Na samym końcu cały model maluję lakierem bezbarwnym matowym. W zależności od tego, jaki mat chcę uzyskać, używam w przypadku matu głębokiego " chropowatego" wręcz farby Humbroll.
Jeśli zaś mat ma być bardziej delikatne, wręcz satynowy, to  używam PACTRY.

T-72M Italerii

Chętnie wysłucham głosu innych, głosu rozsądku etc. Każdy model to kolejne doświadczenie, to inne podejście zależne od tego czy ma to być sylwetka "prosto z produkcji", defilady, czy też pola walki. Ważnym jest by się nie bać, by cały czas eksperymentować i się uczyć. 
Tak było w moim przypadku, washe, filtry i SIDOLUX to były jakieś kosmiczne wynalazki.
Suche pastele ?. Mijałem je z daleka. Wydawało mi się, że wystarczy tylko aluminium i suchy pędzel i jest ok. Bo nie ma niczego gorszego od stanu, gdy kolejne modele zaczynają przypominać poprzednie. Chciałem tu przy okazji podziękować Olowi, który w pewnym momencie przekonał mnie właśnie do tej odwagi i eksperymentowania.