T-72M w malowaniu armii radzieckiej. Stary model Italerii z całą masą błędów.
Zabawę rozpoczynam od nałożenia szarego podkładu na cały model, po czym maluje całość na kolor podstawowy.
Wcześniej malowałem koła i "gąski" ( o malowaniu gąsek innym razem ). Po wyschnięciu całości model rozjaśniam w miejscach wypukłych takich jak wieża, błotniki, kanistry i przyciemniam w miejscach wklęsłych. Warto zbierać fotografie sprzętu, przyglądać się jak na oryginale wygląda gra świateł. Przyciemnienia i rozjaśnienia robię kolorem bazowym mieszanym z kolorem białym i ciemnoszarym.
W następnym kroku pomalowałem fartuchy gumowe i obsadę działa i w niektórych miejscach jeszcze bardziej przyciemniłem całość. Na tym etapie wygląda to mało naturalnie, przejścia są zbyt ostre. Zostaną one jednak zredukowane w późniejszym czasie z pomocą filtrów.
W widoku z góry widać dokładnie, gdzie model był rozjaśniany, a gdzie przyciemniany.
Po tych operacjach całość pokrywam warstwą SIDOLUXU. Po wyschnięciu kładę filtr z farby artystycznej i benzyny lakowej. Używam kolorów szarych, ziemistych z dodatkiem zieleni. Zadaniem tego filtra jest "spłycić" właśnie te wcześniejsze przejścia. Filtr nakładam szerokim pędzlem o miękkim włosiu, model nim praktycznie ocieka. Po wyschnięciu pryskam SIDOLUXEM i zabieram się za wszelkie szczeliny i wgłębienia. Tutaj stosuję znów filtr, ale o większej ilości farby w stosunku do benzyny. Zalewam te miejsca i po lekkim przeschnięciu nadmiar wycieram wacikami. Zwracam uwagę na uwydatnienie wlotów i kratek do silnika.
Osłona jarzma wieży malowana, rozjaśniania i przyciemniana metodą suchego pędzla. Pomalowałem też granaty dymne i reflektory. SIDOLUX na całość i kładę kolejny filtr, który ma wszystko ze sobą "zlać".
Teraz zabieram się za zadrapania, uszkodzenia farby, ślady wycieków i rdzę. Wszystkie te efekty uzyskuję pędzelkiem OO. W przypadku zadrapań próbuję uzyskać efekt naruszenia wierzchniej farby tak by odsłoniła podkład. W przypadku tego modelu użyłem barwy jasno zielonej. Chcąc uzyskać efekt rdzy, dodatkowo maluje bardzo cienką obwódkę kolorem rdzawym i ewentualnie w samym środku kładę jakiś metalizer, by pokazać gołą blachę. Czasami jest to sam metalizer lub kolor szary wymieszany z aluminiowym kładzione metodą suchego pędzla. Załamania i otarcia na ostrych krawędziach, skrzynkach amunicyjnych, krawędziach kanistrów uzyskuje miękkim ołówkiem i srebrna kredką. Na to znów kładę SIDOLUX.
Teraz nakładam kalkomanię i zaczynam model brudzić. Brudzenie uzyskuje w niektórych miejscach aerografem a podwozie, gąsienice, koła brudzę suchymi pastelami. Wszystko to jest zależne od charakteru modelu, jaki chcę w danym momencie uzyskać. To miała być sylwetka siedemdziesiątki dwójki wyeksploatowanej, po przejściach, po powrocie z poligonu. Brudzenie pastelami utrwalam białym spirytusem. Na samym końcu cały model maluję lakierem bezbarwnym matowym. W zależności od tego, jaki mat chcę uzyskać, używam w przypadku matu głębokiego " chropowatego" wręcz farby Humbroll.
Jeśli zaś mat ma być bardziej delikatne, wręcz satynowy, to używam PACTRY.
Chętnie wysłucham głosu innych, głosu rozsądku etc. Każdy model to kolejne doświadczenie, to inne podejście zależne od tego czy ma to być sylwetka "prosto z produkcji", defilady, czy też pola walki. Ważnym jest by się nie bać, by cały czas eksperymentować i się uczyć.
Tak było w moim przypadku, washe, filtry i SIDOLUX to były jakieś kosmiczne wynalazki.
Suche pastele ?. Mijałem je z daleka. Wydawało mi się, że wystarczy tylko aluminium i suchy pędzel i jest ok. Bo nie ma niczego gorszego od stanu, gdy kolejne modele zaczynają przypominać poprzednie. Chciałem tu przy okazji podziękować Olowi, który w pewnym momencie przekonał mnie właśnie do tej odwagi i eksperymentowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz