wtorek, 29 lipca 2014

Katastrofa - dzwon - kret

Katastrofa modelu RCGeneralnie modele niezależnie od klasy, środków, nakładów, włożonego czasu, pieniędzy itd dzielimy na dwa rodzaje. Są to :

  • modele jeszcze nie rozbite
  • modele już rozbite

Co ciekawe, modele jeszcze nie rozbite staną się w końcu rozbite i nic na to nie poradzimy.
Katastrofa modelu RCPowiem więcej, często modele rozbite stają się z biegiem czasu modelami wielokrotnie rozbitymi.
Co o tym decyduje ?, co powoduje, ze rozbijamy modele ?
Katastrofa modelu RCO powodzeniu lotu modelu RC niezależnie od tego czy jest to EasyGlider ( fotografia górna ) , ESA ( fotografia  środkowa), czy tez coś poważniejszego ( fotografia dolna )  decyduje suma bardzo wielu czynników.
Są to czynniki natury czysto technicznej, technologicznej oraz tak zwany czynnik ludzki.
O ile czynniki techniczno – technologiczne są łatwe do skontrolowania, sprawdzenia, o tyle czynnik ludzki spod tej kontroli najczęściej się wymyka.

Czynniki typowo techniczne powodujące katastrofę to najczęściej :

  • utrata zasięgu
  • zakłócenie głównie w przypadku starszych aparatur 35MHz
  • utrata, zakłócenie i przerwa w zasilaniu zarówno części odbiorczej jak i nadawczej
  • złe lub uszkodzone połączenia mechaniczne pomiędzy serwomechanizmami a powierzchniami sterowymi
  • zbyt luźne lub mało sztywne połączenia serwomechanizmów ze sterami
  • źle ustawione zakresy wychyleń sterów, zazwyczaj zbyt duże
  • źle wyważony model, zbyt tylne ustawienie środka ciężkości, przez co model jest albo zbyt czuły nawet na małe wychylenia sterów, albo wręcz niestabilny

Czynniki ludzkie :

  • Pośpiech.
  • Strach, stres lub zmęczenie.
  • Bezmyślność połączona z chęcią popisywania się przed zazwyczaj przypadkową publicznością.
  • Przecenianie własnych umiejętności.
  • Nonszalancja, przykładem jest lot jednym modelem, później przesiadka na model drugi bez przełączenia samej aparatury, nagle ster wysokości, czy też lotki działają  odwrotnie.
  • Latanie pod prąd lub wbrew regułom przyjętym na danym lotnisku.
  • Latanie w terenie silnie zurbanizowanym i w ograniczonej przestrzeni.
  • Latanie pod słońce.
  • Latanie o zmroku lub w całkowitej szarówce.
  • Latanie w zbyt silnym wietrze nie odpowiednim modelem na takowe warunki.
  • Latanie w zbyt dużej odległości, zazwyczaj kończy się to katastrofą i utratą modelu. W przypadku gdy do tego dochodzi silny wiatr mamy to zagwarantowane. Nie jesteśmy w stanie z dużej odległości ocenić położenia i zachowania modelu, zaczynamy machać drążkami w nadziei, że dostrzeżemy co w danym momencie dzieje się z modelem i w jakim jest on położeniu. W tym momencie pojawia się się stres i świadomość poniesionych kosztów.
  • Start z mocnym bocznym wiatrem, szczególnie niebezpieczny dla  modeli w układzie górnopłata, wszelkiej maści trenerów.
  • Gwałtowne manewry przy zbyt małej prędkości modelu prowadzące do przepadnięcia lub korkociągu szczególnie niebezpieczne przy małym zapasie wysokości. Głównie tyczą modeli o dużym obciążeniu powierzchni, w przypadku modelu lekkich, modeli klasy FunFly zazwyczaj udaje się wyjść z takiej opresji.
  • Wychodzenie z pętli z dużą prędkością a także i beczka na pełnych wychyleniach lotek w przypadku modelu o źle dobranych serwomechanizmach prowadzi często do ich uszkodzeń i zablokowania, co już jest fantastyczną przyczyną rozbicia.
  • Ekstremalne latanie na zbyt niskiej wysokości z niepewnym ( gasnącym silnikiem ) lub za słabym napędem, szczególnie tyczy to latania 3D. Zgaśniecie silnika, gdy model „zamiata” statecznikiem w zawisie na wysokości 30-50 cm nad ziemią zazwyczaj nie kończy się miło dla modelu.


Jak widać powodów do tego, by nie zakończyć lotu normalnie mamy bardzo wiele.
Jak je wyeliminować ?
Bardzo prosto, wystarczy ….. myśleć, myśleć o tym co się robi w danym momencie, co buduje, montuje.
Brawurę, pewność siebie, nonszalancję i podejście typu „jakoś będzie” odkładamy na bok  na każdym etapie naszej przygody z lotnictwem RC.
Dlaczego o tym piszę ?, ano dlatego, że nie dalej, jak w ostatnią niedzielę właśnie z powodu nonszalancji i próby "poprawienia" producenta poprzez drastyczną zmianę sugerowanych ustawień wychyleń steru wysokości w Blizzardzie doprowadziłem do "przydzwonienia" w glebę.
Multiplex wyraźnie napisał w instrukcji, że ster wysokości ma się wychylać o 5 mm w górę.
Ja to wychylenie podwoiłem, doszło w locie do zerwania  strug, przepadnięcia i model przeistoczył sie nagle w cegłę. Szybko spotkał się z matka ziemią.

Modelarstwo to sztuka, głównie myślenia.
tekst ten stanowi fragment artykułu poświęconego oblatywania modeli, który niebawem pojawi się na stronie MODELMOTOR, gdzie zapraszam.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Blizzard - Multiplex cz.5

Blizzard poleciał, ja dostałem orgazmu i tyle w temacie chyba wystarczy.
MPX tym modelem udowodnił, że z tworzywa takiego jak elapor można zrobić spawarkę.

BLIZZARD - MULTIPLEXBLIZZARD - MULTIPLEX


Na ten moment model posiada EMP-3542 + regler 60A + śmigło 11x6
Na tym setupie wyrywa pionowo w górę, waga zakładana w instrukcji to 935 gram, przekroczyłem ją o przeszło 100 gram, co chyba mu wyszło na dobre. Trzyma się powietrza, jest całkowicie przewidywalny, nie zwala się na skrzydło, czego się trochę obawiałem. I ten świst ....... :)

sobota, 19 lipca 2014

Blizzard - Multiplex cz.4

Model w 99 procentach gotowy, pozostało mi jedynie wyregulować i poustawiać serwa.
Najwięcej czasu zabrało mi to cholerne szpachlowanie i szlifowanie. Ale nie powiem, efekt mnie zadowala.
Teraz jeszcze oblot i poskładanie całej "dokumentacji" do kupy.
Na ten moment Blizzard wygląda tak.

Blizzard - MultiplexBlizzard - Multiplex


Blizzard - MultiplexBlizzard - Multiplex


Spody skrzydeł i usterzenia pokryte zostały taśmą pakową. Lotki zaznaczone też taśmą.
Z naklejek firmowych tylko kilka napisów, jakoś mi oryginalne "malowanie" Multiplexa nie podeszło.
Być może jeszcze poleci mały retusz białą PACTRĄ  i całość pokryje Sidoluxem, by poprawić powierzchnię i nadać jej połysku.
Relacja z wrażeń lotniczych niebawem.
Podziękować przy okazji chciałem ..... :)



wtorek, 15 lipca 2014

Blizzard - Multiplex cz.3

Blizzard - MultiplexDalej walczę, kadłub sklejony, stateczniki zamocowane.
Skrzydło w trakcie szpachlowania.
Jakie szpachlowanie ?, wszak to Multiplex. Ano właśnie konstrukcja modelu to wymusza, o ile chcemy uzyskać ładną i gładką powierzchnie. Powodem są szklane pręty wzmacniające i usztywniające.
Kadłub wzmocniony jest na całej długości czterema prętami a płat , nawet nie chce mi się liczyć iloma.
Blizzard - MultiplexOczywiście pręty ładnie wklejają się w stosowne rowki i widać je jak diabli. O ile na kadłubie aż tak to nie razi, o tyle na skrzydle - masakra. Oczywiście można to przykryć naklejkami. Można tez pić wodę z ogórków zamiast wina. Na skrzydłach pręty te muszą wprowadzać niezłe zamieszanie w opływie.

A zależy mi na jak najmniejszych oporach. Stąd to szpachlowanie.
Blizzard - MultiplexUżywam w tym celu mieszanki z żywicy 30 minutowej i talku. Mieszanka o konsystencji śmietany fajnie wypełnia szczeliny, po utwardzeniu całkiem fajnie się szlifuje, po wypolerowaniu efekt jest zadowalający. Szlifowanie papierem o gradacji 180, później 240 i na końcu małe polerowanie. Powierzchnia praktycznie wychodzi gładka, proces ten jedynie wymaga uwagi. na szczęście zastosowany w modelu elapor jest tak twardy, ze nie dochodzi do sytuacji, że niszczymy w procesie szlifowania powierzchnię a szpachlówka nadal nie jest ruszona.
Oczywiście wydłuża to znacznie proces budowy modelu, ale ufny jestem że do niedzieli zdążę.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Naprawa uszkodzonego łoża silnika MPX.

PANDA MPX - naprawa łoża silnika
 Na przykładzie modelu PANDA Sport firmy MPX chciałem pokazać jak w prosty sposób można naprawić uszkodzone łoże silnika. Uszkodzenie powstało w wyniku silnego uderzenia kołpakiem w trakcie nie fortunnego lądowania. Na fotografii widać dwa pęknięcia nad mocowaniem silnika. W wyniku tego w trakcie lotu silnik zaczyna się wyginać powodując tarcie samego kołpaka o kadłub.
Jako, że tworzywo z którego są robione łoża MPX ( Easy Glider, Solius, Panda i inne ) nie nadaje się do klejenia musimy wykonać wstawkę usztywniającą mocowanie napędu.
PANDA MPX - naprawa łoża silnika
 Do wykonania takowej wstawki - pierścienia doskonale nadaje się kawałek płytki laminatowej. Płytka została pozbawiona miedzi w procesie szlifowania, można też posłużyć się metodą trawienia lub użyć płytki bez miedzi. Mierzymy wpierw średnicę potrzebnego pierścienia i takowy pierścień powiększony wycinamy z tej płytki z pomocą piłki lub inną dowolną metotą.
W środku wiercimy otwór, mocujemy śrubę z nakrętką i całość mocujemy w uchwycie wiertarki. Z pomocą kawałka papieru ściernego, pilnika staczamy pierścień do średnicy właściwej.
PANDA MPX - naprawa łoża silnika
 Do tak wytoczonego pierścienia jako wzornik przykładamy krzyżak mocowania silnika i poprzez ten krzyżak wiertłami o właściwej średnicy wiercimy otwory mocowania silnika.
Zazwyczaj jest to wiertło o średnicy 3.0 - 3,2 mm.
Otwory możemy też później sfazować wiertłem o większej średnicy, tak by łby śrub mocujących w nich się chowały.
Tak wytoczony pierścień, który powinien nam pasować na lekki wcisk
wkładamy w łoże od przodu. Pierścień przed osadzeniem smarujemy średnim CA.
PANDA MPX - naprawa łoża silnikaW trakcie wklejania tak nim obracamy, by otwory pierścienia i łoża właściwego nam się zgrały. Dodatkowo możemy w pierścieniu nawiercić potrzebne otwory chłodzące.
Dokręcamy silnik, brzeg pierścienia możemy jeszcze podlać rzadkim klejem CA, tak by wpłynął pod pierścień i dokładnie związał sie z łożem właściwym.
Zakładamy kołpak i ... gotowe.

sobota, 12 lipca 2014

Blizzard - Multiplex cz.2

Wolnymi krokami, ale wciąż do przodu. Blizzard powoli powstaje, właściwie model mam już w około 75 procentach złożony.
To co widać na fotografiach to stan sprzed trzech dni.

Blizzard - MultiplexBlizzard - Multiplex

Blizzard - MultiplexBlizzard - Multiplex

Nie byłbym sobą, gdybym paru słów krytyki pod adresem tego bądź co bądź fajnego modelu nie przytoczył.

Co mi się nie podoba ?
Nie podoba mi się sposób mocowania serw usterzenia,
sposób co prawda bardzo wygodny, zapewniający
sztywność napędów i brak luzów, co jest niezwykle istotne w tej klasie modeli. Jednak w przypadku potrzeby wymiany serwa praktycznie nie mamy takowej możliwości.
Serwa zostają na stałe zabudowane i tyle.

Dlatego też dobrze jest w mojej opinii nie oszczędzać na nich i nie wkładać najtańszych serw plastikowych. Po przemyśleniach doszedłem też do wniosku, że jednak dobrze jest zainstalować w ogonie dwa serwa.
  • Po pierwsze mamy możliwość uzyskania steru kierunku. 
  • Po drugie możemy ten kierunek w razie potrzeby domiksować do  lotek. 
  • Po trzecie, gdybyśmy mimo wszystko jedno z tych serw uszkodzili, wtedy na drugim spokojnie robimy usterzenie wysokości.
Same otwory pod te serwa dedykowane dla serwomechanizmów Multiplexa wymagają poszerzenia w przypadku użycia innych serwomechanizmów. Zbyt wąski i płytki kanał okablowania tych serwomechanizmów, musiałem go dość znacznie poszerzyć i wyciąć na wszelki wypadek drugi taki kanał w drugiej połówce kadłuba.
Kolejna sprawa to wspomniana wcześniej duża ilość prętów szklanych na obu powierzchniach płata.
To będzie wymagało mocnego szlifowania i szpachlowania, sprawa ta tyczy tez kadłuba. Wzdłuż całego kadłuba biegną cztery takie pręty. Poczyniłem już pierwsze próby zaszpachlowania prętów w usterzeniu i wynik wydaje mi się zadowalający. Nie zdążę z oblotem w ten weekend, właśnie z powodu wspomnianego szpachlowania. C.D.N.

wtorek, 8 lipca 2014

Cyfrowy kątomierz Digital Pitch Gauge - cz.1

O istocie i potrzebie pomiarów modelu pisałem w artykule : Przed pierwszym lotem
Skłoniło mnie to po raz wtóry do budowy jeszcze jednego kątomierza, tym razem znacznie bardziej precyzyjnego i nowoczesnego. Wersję analogową zbudowałem już wieki temu, stosowne rysunki, opis i fotografie zamieściłem w Baterflajowym Świecie.

Kątomierz modelarski.
Na fotografii obok sposób pomiaru i kontroli kąta zaklinowania płata w motoszybowcu laminatowym.
Urządzenie dość dokładne i służy mi od lat.
Jednak idąc z duchem czasu obił mi się o oczy miernik cyfrowy, generalnie używany do pomiarów i regulacji głowic w modelach śmigłowców.
A gdyby tak połączyć właśnie ten cyfrowy wskaźnik z resztą ?. Opiszę niebawem całe urządzenie, budowę itd.
Na chwile obecną tytułem wprowadzenia przedstawić chciałem sam wskaźnik.

Produkcja oczywiście MADE IN PRC.
Kątomierz modelarski cyfrowy DIY  Digital Pitch Gauge

Specyfikacja techniczna :
  • wymiary 45 x 32 x 12 mm
  • waga 35 g
  • zakres pomiaru -90 do 90 stopni
  • rozdzielczość 0.1 stopnia
  • zasilanie Li-ion





Kątomierz modelarski cyfrowy DIY  Digital Pitch Gauge
Funkcjonalność :

  • podświetlany monitor LCD
  • automatyczna detekcja poziomu horyzontalnego
  • funkcja zerowania poziomu w dowolnym momencie
  • funkcja zapamiętywania wyniku
  • automatyczna rotacja ekranu
  • wbudowany magnes w dole obudowy
  • automatyczne wyłączanie po 3 minutach
    ( moim zdaniem minus )
W oparciu o to urządzenie zbudowany zostanie system pomiarowy ( dumnie zabrzmiało )
Co najciekawsze, na opakowaniu wspominają że jest to kompatybilne z systemami XP, Vista i Win 7, bardzo mnie to ucieszyło. czekam z niecierpliwością na pierwszy blue screen :)  

poniedziałek, 7 lipca 2014

Żywice firmy Joker

Od jakiegoś czasu na rynku dostępne są nowe kleje firmy JOKER.
Prócz różnego rodzaju klejów cyjanoakrylowych oferta producenta została poszerzona o żywice.
Cena i stosunek jej do pojemności wydają mi się doskonała alternatywą dla żywic Great Planes, UHU i innych. Z żywicami UHU nie miałem do tej pory jakichkolwiek problemów, pomimo faktu iż czasami używałem produktów przeterminowanych nie spotkałem się z żadnymi niespodziankami.
Zupełnie inaczej było u mnie z żywicami Great Planes, zarówno żywice 6 minutowe jak i 30 minutowe po krótkim czasie od rozpakowania zaczynały żyć własnym życiem. Pomimo faktu, że starałem, się kupować u różnych dostawców  za każdym razem jeden z komponentów ulegał samoistnemu zbryleniu.
Wywaliłem kilka opakowań, tyczyło to żywic w mniejszych i większych opakowaniach.
Jakiś czas później spróbowałem ten zbrylony komponent podgrzać i wracał o dziwo do postaci płynnej.
Używam tak ożywionej żywicy tego producenta, ale w miejscach, które nie wymagają w procesie klejenia aż takowej uwagi. Cóż jakoś im nie ufam. Zauważyłem też, ze tak przywrócona do życia żywica po kilku tygodniach zaczyna mięknąć, tak powtórzę raz jeszcze MIĘKNĄĆ. Co już praktycznie deklasuje ten wyrób w mojej opinii. Inną sprawa w przypadku tych żywic był fakt, że czasy żelowania to był dosłowny totolotek, żywica 6 minutowa żelowała mi w różnych czasach. Raz było to deklarowane 6 minut, innym razem żywica zaczynała wiązać po 20 minutach. Niby amerykańska :).

Joker - żywicaDlatego też z pewną nieśmiałością nabyłem wzmiankowane żywice Jokera. Cena bardzo fajna w stosunku do pojemności. Produkt konfekcjonowany w butelkach z naniesiona podziałką, co znacznie ułatwia jej dozowanie.W trakcie mieszania żywica nie blednie, czyli najpewniej nie łapie wilgoci, cały czas jest klarownie przezroczysta. Używam zarówno żywicy 5-cio, jak i 30-sto minutowej. Jak do tej pory nie spotkały mnie z ich stron jakiekolwiek nie miłe niespodzianki. Czasy wiązania i żelowania faktycznie wynoszą 5 i 30 minut. Po około pół godzinie od utwardzenia już można miejsce klejone, czy też laminowane szlifować. Oczywiście pełne wiązanie następuje w przeciągu około 24 godzin. Spoina jest klarowna, przezroczysta i twarda. Na ten moment jestem bardzo zadowolony z tego kleju, używam od około dwóch miesięcy. Czy polecam ?, no chyba tak.
Po lewej żywica 30 minutowa, pomarańczowa i niebieska zatyczka, po prawej żywica 5 minutowa.
Trochę więcej o innych klejach : http://motylasty.pl/warszt_4.html#dwarsz4




czwartek, 3 lipca 2014

Blizzard - Multiplex cz.1

Będzie się działo. Dotarła do mnie paczka z kolejnym modelem firmy Multiplex.
Nadawcą paczki jest poznańska firma MODELMOTOR. Jako że ostatnio jakoś nie potrafię się w sobie zebrać i dokończyć ToTa-18 nie wspominając o inncy projektach,  posiłkuje się na ten sezon modelami prawie gotowymi, sprawdzonymi i zadomowionymi już na rynku. Po przygodach z EasyGliderem ( coś mi mówi, by raz jeszcze się wokół niego obrócić ), Soliusem i fantastyczną Pandą tym razem padło na Blizzarda. Oczywiście wcześniej zaznajomiłem jak to cudo lata, wszak trochę opisów można znaleźć na forach modelarskich, nie wspominając  o serwisie youtube.
Model strasznie mi się spodobał. Wszak już kilka lat od jego premiery minęło.Co prawda napędu jeszcze nie wybrałem, czy też raczej nie dobrałem, reszta setupu bez szaleństw, cztery serwa MG-90S, dwa do lotek i pełny tył, to znaczy wysokość plus kierunek. Dokładnie zapoznałem się z instrukcją i jakoś nie widzę jak na razie jakichkolwiek potrzeb jego przeróbek, czy też poprawiania. Zastanawiam się jedynie nad sposobem wygładzenia w późniejszym czasie powierzchni płatów i kadłuba z tytułu tego że mocno będzie "uprętowiony". Jako, że ma to być relacja ze składania prawie gotowca, to tradycyjnie już dla siebie, tak jak w przypadku do tej pory opisywanych przeze mnie modeli MPX rozpoczynam od prezentacji pudła i jego zawartości w sposób mi lubiany.
Samo pudło nie wielkich wymiarów, o dziwo mniejsze nawet od pudła małej Pandy.
Wszystkie elementy doskonale spakowane i zabezpieczone, kadłub, płaty i stateczniki zamontowane w odpowiedni stelaż.

Blizzard - MultiplexBlizzard - Multiplex


Blizzard - MultiplexBlizzard - Multiplex


Blizzard - MultiplexBlizzard - Multiplex

Konstrukcja modelu pomimo tego, że to piankowiec wygląda na bardzo solidną, zresztą użyty elapor w Blizzardzie jest znacznie twardszy, sztywniejszy i niestety cięższy od tego z którego MPX robi EasyGlidera, Pandę i chyba resztę modeli. Sama instrukcja bardzo logiczna i przejrzysta. Na ten moment jedynie nie podoba mi się płachta z naklejkami, rzekłbym, że trochę niechlujnie jest wydrukowana.
Reszta wyjdzie w praniu.
Podziękować chcę w tym momencie firmie MODELMOTOR za dostarczenie i oczywiście ...... :)

środa, 2 lipca 2014

O rozprawiczaniu.

Jako że ostatnio męczę się z artykułem traktującym o oblatywaniu modeli, a także czeka mnie na dniach pełna inicjacja mojego syna w temacie latania RC Pandą, dlatego też w przypływie dobrego humoru przytoczę tekst, który popełniłem już lata temu. Tekst traktujący właśnie o pierwszym locie.

Gro aspektów życia modelarskiego znajduje swoje odzwierciedlenie w życiu potocznym i seksualności człowieka. Nie wdając się w szczegóły natury stricte technicznej chciałbym w tym wywodzie poruszyć bardzo istotny problem , czy też raczej skomasować w jednym miejscu całą masę problemów, z którymi każdy z nas już się spotkał, czy też niebawem się spotka.
Utrata dziewictwa i różne z tym związane aspekty.
Mając na uwadze przesłanki natury logicznej, możemy przyjąć za pewnik, iż każdy osobnik płci męskiej, a takoż i osobniczka płci od męskiej odmienna, w działaniach swych na płaszczyźnie twórczego „sklejactwa” dochodzi do momentu życiowego, w którym efekt tego sklejactwa poddany będzie zderzeniu z otaczającą go rzeczywistością. Czyli mówiąc potocznie, każden jeden dochodzi do momentu w przestrzeni czasowo – miejscowej, w której następuje proces ulotnienia efektu sklejactwa. Efekt sklejactwa w niektórych kręgach często zwany jest :
- modelem
- samolotem
- makietą
- szybowcem
- gniotem
- „ja p... chłopie coś ty zrobił”
- „ku.... to w życiu nigdy nie poleci”
- masakra
- cudo
Bywa że w kręgu najbliższej rodziny ( patrz : żona, kochanka, konkubina, partnerka ), efekt sklejactwa, który stanowi przedmiot naszej dumy w świecie nam podobnych , określany jest mianem „ ty debilu, za te pieniądze mogłam mieć prawdziwe włoskie szpilki, myślisz tylko o sobie etc”.
Pomijając jednak nazewnictwo skupmy się na samym momencie ulotnienia efektu sklejactwa.
W miejscu tym pojawia się nowe określenie – utrata dziewictwa.
Utrata dziewictwa, zwana często rozprawiczeniem dotyczy w aspekcie swego znaczenia perioratywnego najczęściej przedmiotu efektu sklejactwa. Zdarza się jednak, że określenie to odnosi się do samego twórcy efektu sklejactwa. W przypadku zaś najgorszym tyczyć może zarówno twórcy, jak i efektu sklejactwa. Reasumując dziewictwo traci model, dziewictwo traci modelarz, dziewictwo traci w tym samym momencie i model i modelarz.
Rozprawiczenie czyli utrata dziewictwa przez model jest procesem bardzo krótkotrwałym, trwa dosłownie ułamek sekundy. Przebieg czasowy procesu pomijając oczywiście całą stronę psychiki i emocjonalności rozprawiczającego efekt sklejactwa jest w przypadku każdego kolejnego modelu praktycznie taki sam. Mówiąc skrótowo po oderwaniu się od płyty lotniska , lub ewentualnie dłoni pomocnika, czy też samego pilota-budowniczego nasz efekt sklejactwa leci. To jest właśnie ten moment, moment rozprawiczenia modelu. Nie istotnym jest w tym momencie co dalej dzieje się z modelem, czy lot jest prawidłowy, czy trwa tylko ułamek sekundy. Skutek rozprawiczenia modelu ( efektu sklejactwa ) jednakoż zawsze jest ten sam. Następują po sobie dwa procesy, proces rozprawiczenia, inaczej mówiąc przemiany masy, która do tego momentu pomimo wzorów, matematyki, fizyki, doświadczenia warsztatowego stanowiła dla nas mimo wszystko jedną niewiadomą, gdzie mogliśmy jedynie w ogólnym zarysie próbować przewidywać zachowanie tej niewiadomej, oraz w pewnym odstępie czasowym po rozprawiczeniu następuje powrót efektu sklejactwa z przestrzeni trójwymiarowej ( pomijając oczywiście aspekt czasowy ) w przestrzeń dwuwymiarową, czyli przyziemienie. Przyziemienie często bywa określane jako :
- lądowanie ( do tego procesu dążymy )
- kret
- zabicie kreta
- „ja p..... tyle kasy poszło w błoto”
- „kretynie, nie włączyłeś zasilania odbiornika”
- „ale ze mnie idiota”
- „k.... od jutra łowię ryby”

Rozprawiczenie adepta małego lotnictwa ( czytaj – prawiczka ) jest zaś procesem bardziej złożonym w swej istocie. Za wikipedią pozwalam sobie dla unaocznienia przytoczyć samą definicję „ Dla mężczyzny, który nie współżył seksualnie, w języku polskim stosuje się określenie "prawiczek", gdyż nie został on jeszcze "zdeprawowany" przez stosunek seksualny (który dawniej powszechnie utożsamiano z grzechem pierworodnym – współcześni komentatorzy Biblii przeważnie odrzucają taką interpretację). Określenie to często bywa uważane za pejoratywne i ośmieszające w przypadku dorosłych mężczyzn.”
Utrata dziewictwa odbywać się może w różnych okresach życia prawiczka, biorąc pod uwagę jego wiek. Rozprawiczenie w wieku młodym wydaje się być najlepszym okresem dla tego procesu.
Brak doświadczeń życiowych, stopień świadomości pojmowania znaczenia tego faktu, brak nawyków, ogólnie pojęte luzactwo i nieświadomość kosztów zdają się przemawiać na korzyść rozprawiczania w tym właśnie momencie życia. Najlepiej gdy potraktujemy młodego adepta lotnictwa z zaskoczenia, ot nagle wkładamy mu nadajnik do ręki i władczo mówimy „leć sokole”.
Klient potraktowany z zaskoczenia pozbawiony jest możliwości analizy swych poczynań, nie mając czasu na szukanie zależności przyczynowo - skutkowych leci. W przypadku adepta, który mimo wszystko zaczyna kombinować ( myśleć, przewidywać ), zaczyna się bać lub, też wykazuje odznaki znudzenia możemy „potraktować go z liścia”, nagle zadać sakramenckie pytanie „ile jest siedem razy osiem”, czy też po delikatnym kuksańcu zbesztać „znów gówniarzu bez czapki chodzisz „.
Wszystkie te poczynania mają na celu złagodzenie procesu rozprawiczenia i ułatwienie przejścia na stronę „tych co mają to już za sobą”.

Znacznie gorzej jest z osobnikami o ukształtowanej świadomości, czy też dorosłymi. Tutaj możemy spotkać typy następujące :

Szpaner - przynosi na lotnisko najlepszy, najdroższy sprzęt, na czapce z daszkiem koniecznie logo Futaby, okulary oczywiście profi, nadajnik w alukofrze. Zazwyczaj w tym momencie w ich Ekstrze ( czy też innym modelu ) właśnie uległ awarii „turbo-hiper-mega-impulsator-pentody-podtrzymywania zasilania pakietu subbofera” ( cokolwiek to znaczy ), gdzieś zapodział się im smartfon, przez co nie mogą odczytać aktualnej pogody, czy też właśnie wysiadła głowica autopilota. Osobnicy tacy ponudzą, pokręcą się pomiędzy innymi modelami, poopowiadają jakie cuda na niebie robili w piątek po południu, gdy akurat nikogo nie było na lotnisku i wrócą do domu, wyjmą z szuflady „dmuchana panienkę”, znaczy symulator i będą latać. Co począć z takim egzemplarzem ?. A chyba najlepiej dać mu spokój i pozwolić by do końca swych dni pozostał „erotomanem – teoretykiem”, niech dalej dmucha tę swoją „gumowa lalę”, nam to tylko wyjdzie na zdrowie. Zazwyczaj osobnik taki niebawem znajdzie sobie inne hobby.

Teoretyk – nie przynosi na lotnisko żadnego modelu, pozjadał wszystkie rozumy, na półce zawsze u niego leży ostatni numer RC-Revue, czy też inny periodyk, w młodości należał do modelarni i latał w kadrze Społem czy tez innej nie mniej poważnej organizacji lotniczej. Aktualnie właśnie zapisał się do aeroklubu i czeka na legitymację, wie co to węgiel, dźwigar, liczba Reynoldsa, używa takich słów jak ambiwalentny pragmatyzm, bonifikata, kuriozalny etc. Na forum ma już status „platynowego pilota”. Rozprawiczać takiego ?
Nie, pod żadnym pozorem nie.

Maniak - zbieracz. Jest to egzemplarz, który nie przepuści żadnej aukcji allegro. Zboczenie swe skrzętnie ukrywa przed rodziną, jego modele zalegają jego piwnicę, garaż, garaże kumpli, przyjaciół etc. Ma sto tysięcy wiertarek, dwa kubiki balsy, wszelkiej maści silniki, pakiety, tylko...........jeszcze nie latał, bo ot po prostu się boi. W sumie typ bardzo sympatyczny, zazwyczaj gawędziarz, świadom swej „ułomności”i strachu. W naiwny sposób cały czas oddala od siebie dzień inicjacji, znajduje sto powodów by nie brać nadajnika do ręki, cały czas żyje w świecie wyobrażeń, jak to będzie jak już poleci.
Rozprawiczać takiego ?
Absolutnie TAK.
Po co o tym wszystkim piszę ?. Ano mnie rozprawiczono już lata temu, teraz ja będę rozprawiczał. :)