niedziela, 25 sierpnia 2013

Wakacje

Nie lotniczo, nie modelarsko, a wakacyjnie. Pomazurowałem w tym roku trochę. Nie samym latactwem człek wszak żyje, tegoroczna wyprawa zasięgiem swym objęła północną część szlaku Wielkich Jezior bez pchania się do Mikołajek. Była to też okazja by trochę pofotografować, gdyż przyznam, że tę działkę ostatnio zaniedbałem. Oczywista w stałym kontakcie z innymi znajomymi, którzy wozili się po innych akwenach. Pogoda iście żeglarska, czyli od totalnej flauty po coś, co inni białym szkwałem zwą aż do totalnej ulewy. Jak tylko urlop końca dobiegnie wracam do latactwa, dość moczenia nóg.
Parę fotek na tę okazję.











wtorek, 13 sierpnia 2013

Nocne niebo i plany ToTo-0, ToTo-3

Się wybraliśmy się wczoraj pod niebagatelnym wpływem mediów na polowanie. Polowanie tyczyło tego co miało dziać się na nocnym niebie. Uzbrojony w statyw, teleobiektyw i wężyk spustowy zasiadłem z gronem znajomych na pledzie, znaczy kocu. Z czasem na lotnisku naszym zebrało się amatorów takowych obserwacji więcej. Oczywista prócz wspomnianego statywu, koca, wężyka i teleobiektywu zabrałem też aparat. Nie miałem wcześniej okazji fotografować gwiazd, że już nie wspomnę o tym, że za diabła nie miałem pojęcia, jak uchwycić gwiazdę spadającą. Logika jedynie podpowiadała mi następujące parametry, ISO ustawione na 100, by wyeliminować ziarno, oczywiście statyw i migawka 30 sekundowa.
Cała reszt to przypadek, znaczy nadzieję miałem, że przypadkiem uda mi się uchwycić w którymś momencie gwiazdę takową. Widowisko na nieboskłonie może do zbyt spektakularnych nie należało wbrew temu co serwowały media. Każdy spodziewał się niejako nawałnicy gwiazd spadających. No mnie udało się naliczyć w okresie półtorej godziny około 10-11 sztuk. Jakież było moje zdziwienie, gdy po powrocie do domu i przejrzeniu kilkunastu fotek okazało się, że na dwóch z nich owe spadające jakoś uchwyciłem. Całości tego wypadu dopełnił jeszcze fakt, że całkiem wyraźnie uchwyciłem księżyc. Oczywiście księżyc fotografowałem na zupełnie innych nastawach aparatu, znaczy ISO w dalszym ciągu na 100, przysłona 7,1, ekspozycja 1/60 sekundy i punktowy pomiar światła. Wszystko ma się rozumieć ze statywu. Przy okazji odkryłem, że już trochę martwych pikseli mam na matrycy. Cóż Alfa moja już nie młoda, za rok do komunii ją wyślę :).

A co do tego w tytułowym tytule tego postu mają plany ToTo. Ano nic, związek żaden nie zachodzi.
Ot nie ma sensu tworzyć kolejnego posta by powiadomić, iż wreszcie wygenerowałem i zamieściłem plany obu tych modeli w formie dużych arkuszy nie wymagających sklejania.
Pliki do pobrania : Plan ToTo-0Plan ToTo-3

A tu wspomniane nocne fotki.










sobota, 10 sierpnia 2013

Mikro delta - ToTo-19

Budowa ToTo-17 stoi pełną parą . Obawy przed ukończeniem , a raczej obawy przed oblotem są tego zastoju chyba powodem. Siedemnasta pędzona ma być turbiną, a lotnisko u nas trawiaste. Być może przyjdzie mi katapultę jakąś zrobić. Cóż przed oblotem dużego modelu postanowiłem sprawdzić samą jego koncepcję w zakresie kształtu i głównie prawidłowego wyznaczenia SC na czymś mniejszym. Zbudowałem ku temu celowi model modelu :), znaczy tradycyjnego rzutka. SC wyznaczone rzutkiem prawie pokrywało się z SC wyliczonym. Modelik ten bardzo mi się spodobał, a jako że trafiła się okazja zanabycia małych i lekkich serw o wadze ok 3 g. stąd i pomysł zrobienia z rzutka normalny model. Regler 10A walał mi sie po szufladzie, silnik też się znalazł, kilka małych Lipoli coś ok 400mA też jest. Na co czekać. ? Kadłub uległ małym zmianom poprzez usztywnienie samego przodu, łoże pod silnik wystrugałem z "owocówki". Waga całości do lotu ok 170 g. Jak to lata ?. Cóż zastosowany napęd, a właściwie chyba jego konfiguracja nie sprawdziły się. Po pierwsze silnik o niskim kV. W instrukcji coś pisało o śmigle 8x4 i zasilaniu 3S. Miałem jedynie śmigło 7x3,5, zaś pakiety to 2S. Daje to lot z małą prędkością właściwie na granicy przeciągnięcia, do tego bardzo mocno odczuwalny efekt od śmigła. Powinienem dać śmigło o mniejszej średnicy, większym skoku i stosownym zasilaniu, a to juz niejako kłóci sie z zastosowanym silnikiem, aczkolwiek nie robiłem jego pomiarów na hamowni, a opieram sie jedynie o opis silnika. Oczywiście najrozsądniej byłoby zapiąć jakąś małą turbinę o średnicy ok 50 mm. Po dwóch lotach model wylądował na półce, pewnikiem do niego wrócę za jakiś czas, jak tylko napęd stosowny dobiorę. No chyba że znajdzie się jakiś zapaleniec chętny do zbudowania i wypróbowania tego maleństwa. Plany zapodam.






Za dni kilka wyrywam trochę pożeglować po Jeziorach Mazurskich. No niestety tak się złożyło, ze w tym samym czasie "chopaki" organizują zlot modelarski w Wilczych Laskach. Plakata im zrobiłem i będę tam duchowo. Zapraszam serdecznie w ich imieniu.





piątek, 2 sierpnia 2013

ToTo-3 - zgon

Pisałem jakieś dwa tygodnie temu circa ebaut o uszkodzeniu ToTo-3.
Model został rozbity w wyniku mojej własnej głupoty, nonszalancji i braku uwagi przy starcie.
Powiem więcej rozbiłem go ... dwa razy. :). W wyniku pierwszego uderzenia w ziemię pokiereszowałem mu cały przód, w drugim locie rozwaliłem płat. Dopiero trzeci lot tego dnia, gdy wszystko pokleiłem taśmą i gumkami aptekarskimi był prosty i "normalny", o ile lotem normalnym możemy nazwać lot, gdzie z modelu zwisa akumulator. W trzecim locie jednak litość wzięła górę i już go nie dobijałem.
Model leży jeszcze u mnie w modelarni, a ja mijając go codziennie zastanawiam się czy naprawiać gada czy też odesłać do krainy wiecznych łowów. Za naprawą przemawia fakt, iż zniszczenia nie są aż tak tragiczne, ot uszkodzony w dwóch miejscach płat i kadłub z pokiereszowana, by nie powiedzieć oderwana mordą.
W sumie na dwa, góra trzy wieczory pracy. Pozostaje też opcja, by kogoś obdarować zwłokami, ale w sumie powiedzmy, że ktoś się nim zaopiekuje, ba nawet naprawi i przy oblocie roz...li o matkę ziemię.
Jak nic będzie miał pretensję do mnie, ze mu nielota podesłałem.
Pies ogrodnika ze mnie, sam nie zeżrę a innemu nie da. W sumie nie trawię robić drugi raz tego samego, czy tez naprawiać, szkoda mi na to czasu. Już lepiej zająć się jakimś innym projektem.
Ot takowe moje przedurlopowe dylematy. Z rzeczy weselszych, jeden z kolegów modelarzy podesłał mi fotkę swojego ToTo-7 chwaląc sobie ten model. No cóż cieszy mnie niezmiernie fakt, że samolot ten pozwolił niektórym rozpocząć zabawę w modelarstwo lotnicze.
Poniżej na paru fotkach "ścierwo" ToTo-3 zrobione zaraz po katastrofie i ToTo-7 Pana Krzysztofa Makosza, zresztą bardzo ładnie pomalowany i bardzo czysto wykonany.