niedziela, 31 sierpnia 2014

Fotograficznie - Krasiejów Jurapark

Warto czasami zerwać z lataniem, planowaniem, rysowaniem, budowaniem.
Ot mała fotorelacja z pobytu w Juraparku Krasiejowskim. Warto pojechać, warto obejrzeć zarówno PARK NAUKI I TECHNIKI oraz JURAPARK.
Cały dzień zwiedzania i fajnych emocji.


Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów

Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów



Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów

Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów
 
Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów
 
Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów
 
Jurapa Park Krasiejów
 
Jurapa Park Krasiejów
 
Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów

Jurapa Park KrasiejówJurapa Park Krasiejów





niedziela, 24 sierpnia 2014

Projekt Ginter - budowa cz.1

Zapowiadany czas jakiś temu Ginter ruszył.
Wreszcie zabrałem się za zielone paskudztwo.
Ufny jestem, że nie będzie to kolejny pomysł, który dojdzie do pewnego etapu i umrze śmiercią naturalna, jak już bywało wcześniej w przypadku ToTa-8 i kilku innych.
Model na dzień dzisiejszy w 75 % gotowy, spowodowane jest to faktem iż większość czasu poświęcam na kombinowanie, przeróbki, dopasowania itd. W przypadku modeli poprzednich zazwyczaj wpierw wszystko dokładnie rozrysowywałem i właściwie na podstawie stworzonej dokumentacji budowałem model.
Teraz postępuje odwrotnie, podstawa to tylko wstępne szkice w Sketchupie, cała praca koncepcyjna "na żywca", w przypadku gdy projekt wypali i będzie dobrze latał narysuje jego właściwe plany.
Gro pracy zabrały mi przemyślenia w temacie samego przedniego usterzenia, a raczej całego mechanizmu z możliwościami regulacji, wymiany serwomechanizmu itd. Na ile się to sprawdzi ?. Sam jestem ciekaw.
Jako że niestety, ale tu jakoś dyskutantów mało, prace relacjonuję na forum rcclubu
Na ten moment kilka fotek.


ToTo-20 GinterToTo-20 Ginter


ToTo-20 GinterToTo-20 Ginter




niedziela, 17 sierpnia 2014

Trymowanie modeli latających RC.

Trymowanie modelu, trening itd. Kolejna porcja "moich wypocin" w temacie doskonalenia swych umiejętności pilota RC. Artykuł został opublikowany na stronie MODELMOTORU

Trymowanie modeli RC
Tradycyjnie fragment artykułu.
"Kluczową sprawą w wyrobieniu w sobie odruchów jest perfekcyjne opanowanie lotu po zadanej prostej i wykonywanie zakrętów. Doskonale sprawdza się tutaj latanie w tak zwanym kręgu czterozakrętowym.
Lot w czterokzarętowym kręgu uczy nas kontrolowania prędkości modelu, oswojenia się ze zjawiskiem wpływu obrotów silnika na przebieg lotu, oraz wyrabia postrzeganie i ocenę odległości. W punkcie pierwszym widzimy model po starcie, lot już jest ustabilizowany, lecimy na lekkim wznoszeniu pod wiatr i zbliżamy do pierwszego prawego zakrętu. Prostujemy lot tak by model przestał się wznosić i wykonujemy pierwszy prawy zakręt zanim model nie odleci od nas zbyt daleko. Kontynuujemy lot po prostej i wykonujemy drugi zakręt w prawo cały czas pilnując wysokości. O tego momentu (punt drugi lecimy równolegle do pasa z wiatrem, model zwiększa prędkość. Po przebyciu około 75 procent tego odcinka lekko redukujemy obroty silnika i dolatujemy do puntu trzeciego, po przebyciu którego wykonujemy trzeci zakręt w prawo."

Zapraszam do zapoznania się z artykułem.

sobota, 16 sierpnia 2014

UHU-POR w sprayu.

UHU glue sprayJakiś czas temu nabyłem w markecie LIDL klej w sprayu sygnowany logiem UHU.
Klej ten trochę poleżał w miejscu dla niego stworzonym, znaczy w regale z różnej maści klejami, by wreszcie trafić na swój czas.
A czas ten nadszedł dzisiaj przy okazji rozpoczęcia prac depronowych.
Tak właśnie zabrałem się za Projekt Ginter, pierwsze cięcia, przymiarki itd.
Sam klej jest klejem typowo kontaktowym, bardzo podobny w działaniu do tradycyjnego UHU-PORA.
Doskonale się sprawdza przy łączeniu ze sobą dużych płaskich powierzchni.
Sposób użycia bardzo prosty, pryskamy z odległości około 20-30 cm obie sklejane powierzchnie, odczekujemy około 10-15 minut aż klej stanie się praktycznie suchy i matowy. W tym momencie łączymy je ze sobą. Tutaj uwaga, nie mamy jakichkolwiek szans na poprawki, przesunięcie elementów względem siebie etc. Co UHU złączył niech człowiek nie próbuje rozłączyć :)
Zastosowanie bardzo szerokie: tkaniny, papier, styropian, epp, styrodur, drewno, tektura, karton i wiele innych. O samych klejach i klejeniu więcej w Baterflajowym Świecie. w dziale warsztatowym.

piątek, 15 sierpnia 2014

Spitfire - Deagostini.

Kierując się sumieniem własnym i mając na względzie dobro innych z pełną świadomością informuje, iż
Dea....  reaktywowała projekt Spitfire.

Model ten został drugi raz wydany i rzucony do kiosków na pastwę niczego nie świadomych tatusiów, dziadków i dzieciarni.
Pomijam fakt pełnego z mojej strony podziwu dla pracy marketingowców tej firmy.

Spitfire - DeagostiniPierwsza edycja Spitfire'a trochę namieszała, z początku wielu niczego nie świadomych zapaleńców zaprenumerowało ów model, ba nawet niektórzy dotrwali do końca w swym zamyśle i wydali ...... cała masę kasy na coś, co można nabyć znacznie taniej. Opinie takie przez lata przewijały się w necie. Stąd też zdziwienie moje że pomimo tego Dea....... drugi raz się porwało na to samo.
Dlaczego piszę o tym wszystkim, ano dlatego by przestrzec, dlatego by zacząć myśleć a nie kierować się reklamą i kolorowymi okładkami kolejnych zeszytów.
Wszak jak cały czas powtarzam - modelarstwo to sztuka, głównie sztuka myślenia.
Zwrócić też muszę zarazem uwagę, iż model z tej edycji został poprawiony. Zakupiłem oczywiście numer pierwszy serii ( bo kto bogatemu zabroni ). A zakupiłem go z powodu .....  śmigła, jak zresztą numer pierwszy z poprzedniej edycji. Zauważyłem też poprawę, o ile pierwsza edycja modelu była cięta z ............. nie wiem czy to były odpady po paletach, czy też jakieś inne g....., o tyle edycja nowa jest cięta laserem ze sklejki, na oko wygląda ok.
Spitfire - Deagostini
Spitfire - Deagostini

Ale coś za coś. Spitfire to rasowy myśliwiec,
a rasowy myśliwiec ma co najmniej trój łopatowe śmigło. Pomijam fakt istnienia Spitfirea ze śmigłami cztero łopatowymi. W pierwszej edycji dano kołpak i ładne śmigiełko trój łopatowe. W edycji nowej wsadzili śmigło dwu łopatowe. A takowe miał tylko prototyp tego myśliwca.
No niestety, ale nie wygląda to najlepiej.
Na fotce obok śmigło z pierwszego Spitfire'a
Nie chcę wydawać opinii o samym modelu.
Aczkolwiek wiem z for modelarskich, że kilka osób dotrwało do końca, ba nawet kilka tych modeli chyba wzleciało.
Ale jako miłośnikowi modelarstwa wypada mi powiedzieć, że nie jest to model dla początkujących, czy też zaczynających swą przygodę z modelami RC. Nie przestrzegam przed jego kupnem, jedynie proponuję się przed decyzją bardzo mocno zastanowić. Gdyż wiąże się to z naprawdę dużymi kosztami. Co prawda koszty te rozłożone są w czasie, ale z drugiej strony składać tak prosty model przez dwa lata i to za taką cenę ?. Inna sprawa to slogany reklamowe o wyjątkowej aparaturze sterującej, super nowoczesnym silniku etc.
Z całym szacunkiem dla Dea.... nie żerujcie na ludzkiej nie świadomości, niewiedzy i naiwności.

Mała symulacja kosztów na podstawie dołączonej ulotki. Całość się zamyka w 71 numerach, przy czym koszt numeru 1 to 4,99 PLN w kiosku i w prenumeracie. Numer drugi ma kosztować 14,99 PLN zarówno w kiosku jak i w prenumeracie. Reszta od numeru 3-go w kiosku za 34,99 PLN, a w prenumeracie za 29,99 PLN. Czyli po zsumowaniu koszt modelu to w kiosku 2433,29 PLN lub 2089,29 PLN w prenumeracie. A to wszystko bez silnika, aparatury do zdalnego sterowania, odbiornika, serwomechanizmów.

Nabywcy serdecznie gratuluję.

A ile faktycznie model tej klasy może kosztować ?
A tyle : http://www.horizonhobby.com/products/spitfire-mkii-60-arf-HAN4250#t1  - 259 dolarów, czyli jakieś 800 PLN.

Bo modelarstwo to szuka - głównie sztuka myślenia.
Gdyby wydawca zechciał mi wysłać ten model do złożenia i zrecenzowania - ZAPRASZAM.
O samym modelu wydam opinię jak najbardziej obiektywną.
Ale opinia moja o cenie jest jednoznaczna.

Celem podsumowania tematu pozwolę sobie zacytować mojego ulubionego autora z mojej ulubionej książki
Joseph Heller - "Paragraf 22"

— Nie rozumiem, po co kupujesz jajka po siedem centów sztuka na Malcie i sprzedajesz
je po pięć centów.
— Robię to dla zysku.
— A gdzie tu zysk? Tracisz po dwa centy na sztuce.
— Ale zarabiam po trzy i ćwierć centa na jajku sprzedając je na Malcie po cztery i ćwierć
centa ludziom, od których kupuję je potem po siedem centów. Oczywiście to nie ja
zarabiam. Zarabia syndykat. I wszyscy mają udział w zyskach.
Yossarianowi wydało się, że zaczyna rozumieć.
— I ludzie, którym sprzedajesz jajka po cztery i ćwierć centa za sztukę, zarabiają po dwa
i trzy czwarte centa na sztuce odsprzedając ci je po siedem centów. Czy tak? Tylko
dlaczego nie sprzedajesz jajek bezpośrednio sobie, eliminując pośredników?
— Bo to ja jestem tym pośrednikiem — wyjaśnił Milo. — Zarabiam po trzy i ćwierć centa
na sztuce, kiedy je sobie sprzedaję, i dwa i trzy czwarte centa, kiedy je od siebie odkupię.
To daje zysk sześciu centów na jajku. Kiedy je sprzedaję do stołówki po pięć centów,
tracę tylko dwa centy i w ten sposób zarabiam kupując jajko po siedem centów i
sprzedając je po pięć centów. Kiedy je kupuję na Sycylii prosto od kury, płacę po cencie
za sztukę.
— Na Malcie — poprawił go Yossarian. — Kupujesz jajka na Malcie, nie na Sycylii. Milo
parsknął dumnie.
— Nie kupuję jajek na Malcie — wyznał z wyrazem lekkiego, skrywanego rozbawienia i
był to jedyny przykład odstępstwa od trzeźwej rzeczowości, jaki Yossarian kiedykolwiek u
niego zaobserwował. — Kupuję je na Sycylii po cencie sztuka i przerzucam potajemnie
na Maltę po cztery i pół centa, żeby podbić cenę do siedmiu centów za sztukę, kiedy
kupcy przyjadą po nie na Maltę.
— Dlaczego ludzie przyjeżdżają po jajka na Maltę, gdzie są takie drogie?
— Bo zawsze tak robili.
— Dlaczego nie jeżdżą po jajka na Sycylię?
— Bo nigdy tego nie robili.
— Teraz naprawdę nie rozumiem. Dlaczego nie sprzedajesz w takim razie swoim
stołówkom jajek po siedem centów, tylko po pięć centów?
— Bo wtedy nie byłbym im potrzebny. Każdy potrafi kupić jajka, które kosztują siedem
centów, po siedem centów.

środa, 13 sierpnia 2014

Odległość - kolor - widoczność.

Temat dość kontrowersyjny, wszak zależny głównie od własnych preferencji, wieku i co najważniejsze jakości własnego wzroku. Co mnie skłoniło by go poruszyć ?. No powiedzmy nie mam już piętnastu lat i kręconych włosów, a coraz częściej zdarza mi się gubić model z oczu. Podyktowane jest to w znacznej mierze coraz gorszą jakością własnego wzroku, wpływem otoczenia, często pogodą.
Kiedy model jest dla nas najlepiej widoczny ?
Jakie stosować kolory, by  model był wyraźny z dużej odległości ?
Jaki na to wszystko ma wpływ pogoda pomijając oczywiście deszcz, śnieg i mgłę.
Jak bezbłędnie określić położenie modelu w przestrzeni. ?

Widzialność i kolorystyka modeli latających RCCała masa czynników czasami wzajemnie się zakłócających.
Poddaję temat do dyskusji, może wreszcie się ktoś tu odezwie, najlepiej by był to modelarz i do tego optyk.
Aczkolwiek dostrzegam ostatnio, że nawet na powiedzmy "znaczących forach modelarskich" jest coraz ciszej i coraz mniej artykułów, czy też tematów w treści konkretnych.
Dla zachęty na jednej fotografii umieściłem kilka swoich ( i nie tylko ) modeli, wszystkie fotografowane mniej więcej w tych samych warunkach i z tej samej odległości. Czyli skala sylwetek mam nadzieję została zachowana. Czekam aż ktoś się odezwie, a jeśli nie, cóż za jakiś czas spróbuje opisać własne spostrzeżenia w tym temacie.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Pierwszy lot w życiu.

Pierwszy lot modelem RC
Pierwszy lot modelem RC. Zapraszam do zapoznania się z artykułem traktującym o tym temacie, który zamieszczony został na stronie firmy MODELMOTOR.

Fragment :

" Pierwszy lot, czy też oblot modelu i związana z nim problematyka jest pojęciem bardzo szerokim i obszernym. Wynika to z mnogości klas modeli, ich wielkości, rodzajów napędów, układów konstrukcyjnych i wielu innych. Pomimo faktu, iż fizyka i aerodynamika jest jedna, oblot szkolnego motoszybowca to zupełnie coś innego niż oblot makiety o rozpiętości przeszło dwóch metrów. W artykule tym kierowanym głównie do początkujących chciałbym się skupić właśnie na modelach prostszych, szkolnych czy też treningowych. Nim jednak przejdę do samego oblotu wpierw kilka słów o tym dlaczego rozbijamy modele, co powoduje, że łapiemy przysłowiowego kreta.
O powodzeniu lotu modelu RC niezależnie od tego czy jest to EasyGlider, czy laminatowy szybowiec, makieta decyduje suma bardzo wielu czynników. Są to czynniki natury czysto technicznej, technologicznej oraz tak zwany czynnik ludzki.
O ile czynniki techniczno – technologiczne są łatwe do skontrolowania, sprawdzenia, o tyle czynnik ludzki spod tej kontroli najczęściej się wymyka.

Czynniki typowo techniczne powodujące katastrofę to najczęściej :
- utrata zasięgu
- zakłócenie - głównie w przypadku aparatur 35MHz
- utrata, zakłócenie i przerwa w zasilaniu zarówno części odbiorczej jak i nadawczej
- złe lub uszkodzone połączenia mechaniczne pomiędzy serwomechanizmami a powierzchniami sterowymi
- zbyt luźne lub mało sztywne połączenia serwomechanizmów ze sterami
- źle ustawione zakresy wychyleń sterów, zazwyczaj zbyt duże
- źle wyważony model, zbyt tylne ustawienie środka ciężkości, przez co model jest albo zbyt czuły nawet na małe wychylenia sterów, albo wręcz niestabilny

Czynniki ludzkie :
- strach, stres lub zmęczenie.
- pośpiech.
- przecenianie własnych umiejętności.
- bezmyślność połączona z chęcią popisywania się przed zazwyczaj przypadkową publicznością.
- brak uwagi i nonszalancja, przykładem jest lot jednym modelem, później przesiadka na model drugi bez przełączenia samej aparatury, nagle ster wysokości, czy też lotki działają odwrotnie.
- latanie w terenie silnie zurbanizowanym i w ograniczonej przestrzeni.
- latanie pod prąd lub wbrew regułom przyjętym na danym lotnisku.
- latanie pod słońce – model praktycznie momentami nie jest widoczny.
- latanie o zmroku lub w całkowitej szarówce - model mało widoczny zlany z tłem.
- latanie w zbyt silnym i momentami porywistym wietrze.
- latanie w zbyt dużej odległości, zazwyczaj kończy się to katastrofą i utratą modelu. W przypadku gdy do tego dochodzi silny wiatr mamy to zagwarantowane. Nie jesteśmy w stanie z dużej odległości ocenić położenia i zachowania modelu, zaczynamy machać drążkami w nadziei, że dostrzeżemy co w danym momencie dzieje się z modelem i w jakim jest on położeniu. W tym momencie pojawia się się stres i świadomość poniesionych kosztów.
- start z mocnym bocznym wiatrem, szczególnie niebezpieczny dla modeli w układzie górnopłata, wszelkiej maści trenerów......"

Na fotografii powyżej doskonała para.
Dziadek budowniczy-modelarz i wspaniały kompan P.Henryk B. ze Słupska razem ze swoim wnukiem Kolem. Fotografia ze zlotu modelarskiego w Prusicach w roku 2008.

Heniu i Kolo pozdrawiam Was serdecznie.