Biblia z dedykacja zresztą, żeby nie było :).
Sztuczki i rzeczy, które on tam opisuję o zawrót głowy mnie doprowadzają. Winę za to, że ostatnio tylko się w plastiku babram kładę na Jego barki.
Challenger - potwór brytyjski pustynnej burzy, inne czołgi wyglądają przy nim jak Matiz przy betoniarce. Właśnie gabaryty, kolorystyka pojazdów z tego okresu mnie tak urzekły.
Fotografię powyższą pozwoliłem sobie pobrać z "mekki" fanatyków uzbrojenia , gdzie zresztą też zapraszam gwoli ciekawości : http://www.primeportal.net/tanks/scott_dimmick/challenger_1/
Sam model, cóż powiem szczerze mierna podróba Tamiyowego oryginału, nawet pudełko zerżnięte totalnie, mnogość części powala, nie wiem jak z wymiarami etc. Nie sprawdzałem, kleję dla siebie, kleję na półkę i nie mam zamiaru zamartwiać się tym, że kadłub za krótki o 3 mm, czy też coś podobnego.
Jak powiedziałem podróba ze wszelkimi tego konsekwencjami, czyli czeka mnie masa pasowania, masa szpachlowania i poprawiania tego co piraci sp....... lili. Jest to jakoweś wyzwanie w tym momencie.
Model w dóch wersjach kolorystycznych, czyli tradycyjne natowskie malowanie oraz malowanie pustynne i w takowym będzie popełniony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz