Jest taka powieść Irvinga Stone'a "Udręka i ekstaza". Dla tych, dla których takie pojęcia jak architektura, malarstwo, rzeźba, kadr, kolor czy też sam Bounarotti nie są obce, całkowicie obcym będzie to, co dane mi było przeżyć w dniach ostatnich. Udręka moja to lądowanie w ostatnią sobotę Mustangiem na drzewie w trakcie pokazów, to poprawki przed felernym lotem, zmiana serw, malowania trwające kilka godzin. Ekstazy zaś dostąpiłem dzisiaj decydując się na ..... jego eutanazję. Tak, po trzech sezonach czasami ostrego latania tym modelem postanowiłem związek nasz zakończyć. Model został wybebeszony, pozbawiony serwomechanizmów i idzie w odstawkę.
Świeć panie nad jego mało balsową duszą i daj mu spokojnie odejść do krainy wiecznych łowów.
Ekstazy dostąpiłem też przy okazji ostatnich lotów Pandą, podkusiło mnie, by zmienić jej śmigło, oryginalny kołpak MPX-a odstawiłem i założyłem kołpak Graupnera z łopatami Camprop 8x4,5.
Mało orgazmu nie dostałem, wydawało mi się że motorek pędzący to maleństwo nie da rady, że się będzie grzał, odcinał regler. Wszak powiększyłem zarazem i skok i średnicę z 7x4. Wykonałem ćwiczebnie dwa loty i już wiem że ten napęd w modelu pozostanie. Panda grzeje na nim fantastycznie w górę.
A przy okazji składam właśnie na zamówienie już drugą, tym razem z mniejszym i słabszym napędem.
Będę miał niezły materiał porównawczy. Generalnie coraz bardziej podobają mi się te MULTIPLEXY.
Czas zastanowić się na Blizzardem. A co z tym wszystkim ma wspólnego Irving Stone i Michał Anioł ?
Nic, po prostu tytuł książki jakoś tak mi pasował . A swoją drogą, jeśli nie czytałaś, czy też nie czytałeś jeszcze tej książki, to ...... żałuj i raczej nie przyznawaj się do tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz