Cóż w wyniku tego Piotrowa Panda zaliczyła katastrofę.
Wstępne oględziny modelu :
- skrzywiony łącznik płatów
- kadłub zmasakrowany i pokrzywiony w osi podłużnej
Postanowiłem w dobroci swej Piotrowi ulżyć po tej katastrofie, a to przytuliłem Go, wódki polałem, łzy otarłem, na balety zaprosiłem i ..... Pandę mu zabrałem, właściwie to sam kadłub, ze skrzydłem niech sam się "bydlak" męczy.
Kadłub po wytarciu z błota, kurzu i pozbyciu się kłaków kreta wygląda tak.
Widać popękany "ryj", właściwie elementy plastikowe, czyli łoże silnika i dół odeszły.
Całość porozkładałem na części pierwsze, czyli pozbyłem się wpierw napędu, następnie oderwałem łoże i dół kadłuba.
Przód kadłuba pod łożem okazał się zmasakrowany.
Przed wyprostowaniem kadłuba wpierw pozbyłem się z łoża i dołu naddatków kleju i resztek EPP, w tym celu użyłem nożyka, papieru ściernego o debondera do usunięcia kleju CA.
Zabrałem się za prostowanie kadłuba, udało się bez podgrzewania, następnie w kadłub wkleiłem listwę, a właściwie plastikowy płaskownik, którego celem jest usztywnić całość w osi podłużnej.
Jest ta kawałek płytki o grubości 1 mm i szerokości 12 mm wklejony z pomocą CA.
Dodatkowo załałem tym klejem wszystkie podejrzane miejsca i pęknięcia.
Dodatkowo załałem tym klejem wszystkie podejrzane miejsca i pęknięcia.
Przed wklejeniem łoża pozbyłem się malowania kabinki, będzie lekko szpachlowana, bo pojawiły się otwory i inne nieprawidłowości. Później kabina będzie malowana, ale o tym następnym razem.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz